W domu rodziny M. nie działo się dobrze. Wysoki, ale żylasty Przemysław M. próbował nie raz wychowywać swego dorosłego już syna na nowo. Kiedy Kamil M. opowiadał o tym, co działo się w ich czterech ścianach, miał łzy w oczach. Mówił, że ojciec znęcał się nad nim od wielu lat. - Dwa razy złamał mi nos, raz kopnął mnie we nogę podbitym butem tak, że złamał mi kostkę, potrzebna była operacja - wymieniał. Feralnego dnia, latem 2020 roku Przemysław M. miał dokuczać mu już od popołudnia. - Groził, że mnie zabije. Schodziłem mu z drogi - opowiadał Natknęli się na siebie późnym wieczorem w przedpokoju. – Ojciec ruszył na mnie, złapałem za nóż, żeby nastraszyć - mówił.
Starszy z mężczyzn leżał na młodszym i dusił. To wtedy padły dwa ciosy nożem w plecy i kark. Joanna M. zamiast na policję, zadzwoniła do lekarza mówiąc, że jej mąż nie żyje. Wcześniej umyła go i przebrała, a zakrwawiony chodnik przeprała. Lekarz zauważył, co się stało i zawiadomił policję. Śledczy, którzy zajęli się sprawą oskarżyli Kamila M. o zabójstwo ojca, a jego matkę – Joannę M. – o zacieranie śladów i utrudnianie śledztwa.
- Oskarżony został przez ojca brutalnie zaatakowany. Zadał mu dwa ciosy nożem w momencie, gdy na skutek duszenia ojca nie mógł oddychać i zaczął tracić świadomość. Uderzając nożem walczył o własne życie. Tym samym działał w obronie koniecznej, odpierając bezpośredni i bezprawny zamach na swoje życie – uzasadniał wyrok sędzia Łukasz Obłoza SSO w Lublinie uniewinniając mężczyznę. Kamil M. wrócił do domu.
Czytaj też: Anna wysiadła z PKS i zginęła straszną śmiercią. Ludzie we wsi: "Piersi jej poodrzynał"
Z takim wyjaśnieniem nie zgodziła się jednak prokuratura. Jej zdanie podzielił także Sąd Apelacyjny. Oboje, syn i matka, jeszcze raz stanęli wobec tego na sali sądowej. Poprosili, żeby nie przesłuchiwać świadków ani nie odczytywać zeznań. Kamil M. został skazany na 8 lat więzienia. Tyle, że ani myślał wracać za kraty. - Na początku ubiegłego tygodnia funkcjonariusze pojechali do jednej z miejscowości w powiecie lubartowskim, aby zatrzymać mężczyznę - opowiada asp. Kamil Karbowniczek z KWP w Lublinie. Zaskoczony ich wizytą 34 latek został zatrzymany.