Wola Mała. Śmierć w czasie jazdy konnej. Ustalenie prawdy niemożliwe?
Nie ma żadnego bezpośredniego świadka śmiertelnego wypadku 14-latki w Woli Małej - przekazała prokuratura. Dziewczynka zginęła w piątek, 2 maja, w lesie pod Biłgorajem, gdzie wybrała się na przejażdżkę konną razem ze swoją koleżanką, również nastolatką. W pewnym momencie poszkodowana spadła z konia, w wyniku czego złamała kręgosłup w okolicy piersiowej i zginęła na miejscu zdarzenia.
Prokuratura wszczęła w tej sprawie postępowanie w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci. O ile zgon dziewczynki należy traktować w kategoriach nieszczęśliwego wypadku, o tyle nie zmienia to faktu, że za tragedię i tak może ktoś odpowiadać. Prokuratura przesłuchała już rodziców obu dziewczynek i mężczyznę, który wydał im konie, a teraz sprawdzi, czy zwierzę, które dosiadała 14-latka, było zdrowe i przeszkolone. Wiadomo, że ofiara wypadku miała uprawnienia jeździeckie od kilku lat, a w siodle, jak informował wcześniej prokurator rejonowy w Biłgoraju, "radziła sobie całkiem dobrze".
Mimo tych czynności możemy nigdy nie poznać prawdy o przyczynach zdarzenia.
- W tej sprawie nie ma bezpośredniego świadka, który widziałby moment upadku dziewczynki. Druga z nastolatek jechała z przodu, w pewnej odległości od ofiary, i dopiero po chwili zorientowała się, że doszło do nieszczęścia - powiedział "Super Expressowi" Rafał Kawalec, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zamościu.
