Chełm. Łukasz W. zabił swoją macochę. Wyszedł po trzech latach. Mówi, że chciał zabić
Ze względu na swoją nieletniość, najwyższą karą, która mogła spotkać Łukasza W., był poprawczak do 21. roku życia lub ośrodek psychiatrii do osiągnięcia pełnoletności. Za odebranie życia chłopak mógł spędzić maksymalnie 6 lat w zamknięciu. Tak jednak się nie stało. Łukasz opuścił ośrodek w Garwolinie, do którego trafił, zaledwie po trzech latach. − Sąd Rodzinny postanowił umorzyć postępowanie wykonawcze w sprawie i zwolnić nieletniego z Krajowego Ośrodka Psychiatrii Sądowej dla Nieletnich w Garwolinie. Zgodnie z ustawą o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich, wykonywanie środków wychowawczych ustaje z chwilą ukończenia przez nieletniego 18 lat. Wobec zaistnienia powyższej przesłanki, decyzja sądu była obligatoryjna – wyjaśniła Wiceprezes Sądu Rejonowego w Garwolinie, Anna Przeworska-Babik.
Jak na decyzję wyjścia na wolność zareagował sam Łukasz? − Nikomu krzywdy nie chcę już wyrządzać. Odsiedziałem, co miałem i chcę żyć na wolności. Zrobiłem, co zrobiłem, odebrałem człowiekowi życie, czego teraz żałuję – komentuje w rozmowie z dziennikarzem „SE”. − Ja Trynkiewiczem nie jestem, nie chcę nikogo zabić – mówi dalej. Pomimo zapewnień samego zabójcy o jego dobrych zamiarach, z jego ust w trakcie rozmowy padło wiele przerażających stwierdzeń. Łukasz W. przyznał, że zaplanował całą zbrodnię.
− Zrobiłem to przez złe relacje w domu, fascynacje mordercami, chęć zobaczenia, jak to jest zabić, narastający gniew. […] Zaplanowałem to z dwa miesiące przed. Ukryłem nóż, oczytałem się... – opisuje dalej.
Pomimo tylu lat, które minęły od zabójstwa jego macochy, Eweliny (+ 38 l.) i usiłowania zabójstwa jej syna, Szymona (21 l.), Łukasz bardzo dobrze pamięta to, co wydarzyło się tego feralnego dnia. − Podszedłem do niej od tyłu, wbiłem jej nóż w plecy. Wyjąłem, ona uciekła i zamknęła się w sypialni. Zaatakowałem tego chłopaka, waliłem na oślep, bo było ciemno. Uderzyłem go kilka razy tym młotkiem w głowę i atakowałem nożem. […] Podszedłem do macochy, zadałem jej kilka ciosów, potem kilka w szyję i podciąłem gardło. Uciekłem. […] Wszedłem do Domu Kultury, tam chciałem kogoś zabić, ale pomyślałem na szczęście, że nie mam szans, bo byłem ranny – opisuje z wielką dokładnością.
Jak udało nam się ustalić, nastolatek nie zawsze taki był. − Był postrzegany jako cicha, spokojna, wycofana osoba. Zachowanie ucznia względem rówieśników nie budziło większych zastrzeżeń, jednak jego „życie w sieci”, aktywność w tym obszarze oraz inny obraz chłopca w internecie budziły niepokój – przekazali nam przedstawiciele szkoły podstawowej, do której chodził chłopak.
Dzisiaj, już na wolności, Łukasz próbuje ułożyć sobie życie. Zaczął mieszkać ze swoją biologiczną matką i uczy się zaocznie. Wiemy jednak o tym, że jego poczynania, zarówno w sieci, jak i w życiu codziennym, będą po ciągłą obserwacją policji.