Pochodząca z 1809 roku figura św. Mikołaja znajduje się na terenie Nadleśnictwa Józefów. - Odtworzenie postaci św. Mikołaja z jego atrybutami, tj. księgą i trzema złotymi kulami oraz sposób wykonania rzeźby świadczy o wysokiej klasie artysty, który ją wykonał. Jak na tamte czasy była dosyć okazała i do dzisiaj każdy się nią zachwyca – powiedział PAP nadleśniczy Ryszard Teterycz. W zeszłym roku figura św. Mikołaja została odrestaurowana dzięki wspólnej inicjatywie nadleśnictwa z Urzędem Miasta i Gminy Józefów.
Jedną z legend o rzeźbie św. Mikołaja opowiedział PAP przewodnik PTTK w Zamościu Edward Słoniewski. Według ustnych przekazów, pod koniec XVIII wieku pewien chłop z Brzezin - miał nazywać się Mikołaj - wybrał się na doroczny jarmark do Józefowa, a zima była wtedy bardzo sroga. - Żegnająca go żona prosiła, aby za dnia wrócił do domu. Miała jakieś złe przeczucia i chciała go odwieść od zamiaru wędrówki w taki mroźny dzień - przekazał Słoniewski.
Mikołaj wracał z jarmarku. Zaatakowała go wataha wilków
Gospodarz miał w kieszeni tylko dwie monety po 50 groszy. Między straganami w Józefowie spotkał dawnego sąsiada bednarza Wróbla z Górecka. Razem wybrali zakup – niby "srebrną" tabakierkę. By uczcić spotkanie i zakup udali się do karczmy dyskutując do zmierzchu. Podczas drogi powrotnej - przez zaspy - Mikołaja zaskoczyła wataha zgłodniałych wilków. - Został rozszarpany i pożarty. Zostały tylko buty na drewnianych podeszwach i kostur. Nawet pogrzebu nie było, bo i co było chować. Za rok we wnyki złapało się ogromne wilczysko. Kiedy rozpruto go w celu zdjęcia skóry, z brzucha wydobyto mikołajową tabakierkę kupioną na józefowskim jarmarku – przytoczył przewodnik.
Figura św. Mikołaja odgoniła zjawę
Jak dodał, od tego czasu w tym miejscu nocą pojawiała się tajemnicza zjawa, często było słychać też jakieś wycia i jęki. - Mówiono, że błąka się tam dusza Mikołaja, ponieważ nie miała pogrzebu. Potem wnuk Mikołaja ufundował figurę św. Mikołaja i po poświęceniu jej już się zjawy więcej nie pokazywały – podsumował przewodnik.