W Przewodowie, gdzie we wtorek (15 listopada) doszło do wybuchu, trwają działania służb. Policja wydała komunikat w związku z użyciem dronów i policyjnego śmigłowca.
- Uwaga! W Przewodowie, gdzie doszło do wybuchu oraz pobliskim terenie mogą być użyte drony oraz policyjny śmigłowiec. Uspokajamy - nic niepokojącego nie dzieje się. Związane jest to wyłącznie ze szczegółowymi oględzinami i innymi czynnościami wykonywanymi w związku ze zdarzeniem - opublikowała na Twitterze Polska Policja.
Wcześniej szef MSWiA Mariusz Kamiński odnosząc się do zdarzenia w Przewodowie poinformował, że wszystkie służby podległe MSWiA oraz służby specjalne od wtorku pozostają w stanie podwyższonej gotowości. Dodał, że na miejscu jest pół tys. dodatkowych funkcjonariuszy policji.
Z kolei Komenda Główna Policji informowała, że miejsce wybuchu od początku zdarzenia zabezpieczają policjanci. Policyjni eksperci m.in. z Centralnego Biura Śledczego Policji, Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji i Biura Kryminalnego KGP wspólnie z innymi służbami szczegółowo wyjaśniają okoliczności zdarzenia i zabezpieczają dowody.
Wybuch w Przewodowie. Nie żyją dwie osoby
We wtorek po godz. 15.00 - jak przekazali przedstawiciele polskich władz - na terenie leżącej niedaleko od granicy z Ukrainą wsi Przewodów (powiat hrubieszowski, woj. lubelskie) spadł pocisk; w wyniku eksplozji śmierć poniosło dwóch obywateli Polski. Tego dnia siły rosyjskie przeprowadziły zakrojony na szeroką skalę atak rakietowy na Ukrainę, wymierzony głównie w obiekty energetyczne.
Tego samego dnia wieczorem zwołano pilną naradę w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, a po niej specjalne posiedzeniu Rady Ministrów, po którym premier Mateusz Morawiecki przekazał, że trwają prace nad ustaleniem wszystkiego, co stało na terenie wsi Przewodów. Przekazał też, że zdecydowano o podniesieniu gotowości bojowej wybranych oddziałów Polskich Sił Zbrojnych, ze szczególnym uwzględnieniem monitorowania przestrzeni powietrznej
Dziś, tj. w środę (16 listopada) prezydent Andrzej Duda po spotkaniu w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego poinformował, że nie ma żadnej poszlaki, która pozwalałaby twierdzić, że uderzenie rakiety było atakiem na Polskę. Dodał, że najprawdopodobniej był to nieszczęśliwy wypadek.
Przekazał, że na terytorium Polski spadła najprawdopodobniej rakieta produkcji rosyjskiej z lat 70, ale nie ma dowodów, że została wystrzelona przez Rosję.
- Jest wysokie prawdopodobieństwo, że była to rakieta ukraińskiej obrony- mówił.