W Przewodowie w województwie lubelskim, niedaleko granicy z Ukrainą we wtorek, 15 listopada 2022 o godz. 15.40 wybuch zabił dwie osoby, mieszkańców wioski. Wielki huk, który był słyszalny w odległości nawet 20 km skojarzono z ostrzałem rosyjskich rakiet. Agencja AP podała jednak, że wstępne ustalenia wskazują, na to że w Przewodowie eksplodował pocisk ukraińskiej obrony przeciwrakietowej. Sprawa jest badana przez służby.
Przewodów. Zginęli w wybuchu rakiety. Kim byli?
Jak wynika z ustaleń reporterów "Super Expressu", którzy są na miejscu dramatu w Przewodowie, mężczyźni którzy zginęli w wyniku wybuchu to Bogdan C. (60 l.) oraz Bogusław W. (62 l.). Bogdan C. był traktorzystą, pracującym w suszarni zbóż. Tego feralnego dnia akurat jechał ciągnikiem z kukurydzą. Bogusław W. był natomiast magazynierem. Obaj byli mieszkańcami Przewodowa.
Mężczyźni oraz ich rodziny angażowali się w życie miejscowej parafii.
- Stała się wielkie tragedia w życiu naszej społeczności. Znałem obie ofiary i ich rodziny. To byli niezwykle życzliwi ludzie i zaangażowani w życie wspólnoty - mówi ks. Bogdan Ważny, proboszcz miejscowej parafii pw. Świętego Brata Alberta, cytowany przez wp.pl.
Z ustaleń PAP wynika, że jeden z mężczyzn był mężem pracownicy Publicznej Szkoły Podstawowej w Przewodowie.
Mieszkańcy Przewodowa wspominają ofiary wybuchu
Mieszkańcy wioski są przerażeni. Mówią o wielkim huku, który było słychać w odległości nawet 20 km! Z ogromnym smutkiem mówią o śmiertelnych ofiarach dramatu.
- To byli moi najlepsi koledzy, przyjaciele - wspomina pan Stanisław, mieszkaniec Przewodowa w rozmowie z reporterem "Super Expressu".
Rozmawialiśmy też z emerytowanym nauczycielem, który uczył obydwu mężczyzn.
- Moi uczniowie dwaj zginęli. Dwóch Bogdanów - powiedział w rozmowie z reporterem "Super Expressu" Mieczysław Buczak, emerytowany nauczyciel.
- To byli normalni ludzie, nic złego o nich nie mogę powiedzieć - dodał.
Panowie Bogdan i Marcin, którzy rozmawiali z naszym reporterem dobrze znali tragicznie zmarłych mężczyzn.
- Znaliśmy ich bardzo dobrze. Jeden z nich był szwagrem naszego kolegi. Był z nami zżyty, każdemu pomógł. Wszystko zrobił. Był bardzo obrotny - mówią.
Przewodów. Pracował z Bogdanem i Bogusławem: "To byli moi bardzo dobrzy koledzy"
- To byli moi bardzo dobrzy koledzy. Tutaj każdy każdemu pomagał. Bardzo dobrzy ludzie - mówi pan Mateusz, który na co dzień pracował z Bogusławem i Bogdanem.
Mężczyzna jest przerażony ogromem dramatu, który rozegrał się w jego miejscu pracy.
- Najpierw myślałem, że to ten piec wybuchł, potem się okazało, że rakieta spadła na wagę. Mam problemy z sercem, wątrobą, myślałem, że zemdleję. Zrobiłem się blady. Jak mi powiedzieli, że tych dwóch panów nie żyje... to mogłem być ja. To mogłem być ja... -powiedział w rozmowie z reporterem 'Super Expressu".
Na pytanie reportera, czy współpracował z ofiarami tragedii odpowiada:
- Oczywiście. Przez cały czas. Zajmowaliśmy się dosłownie wszystkim, tam jest 2,5 tysiąca hektarów. Pracowaliśmy razem i w polu, i na suszarni. Ze wszystkimi się pracowało - słyszmy.
Sztab kryzysowy w Hrubieszowie
Jak podawała Polska Agencja Prasowa, w Hrubieszowie we wtorek (15 listopada) wieczorem starosta hrubieszowski Aneta Karpiuk zwołała sztab kryzysowy. Pojawił się na nim również wojewoda lubelski Lech Sprawka. Starosta przekazała PAP, że rodziny ofiar zostały objęte opieką psychologiczną.
"Rakiety robią przykre niespodzianki" - mówi były dowódca artylerii. Co naprawdę mogło się wydarzyć?
Posłuchaj rozmowy w Expressie Biedrzyckiej!
Listen to "Rakiety, w przeciwieństwie do pocisków artyleryjskich, robią przykre niespodzianki - Gen. Jarosław Kraszewski. EXPRESS BIEDRZYCKIEJ" on Spreaker.