Miałem iść po krowy, a nad oborą leciały dwie rakiety. Jedna za drugą. Bałem się, żeby domu mi nie rozwaliło - powiedział nam pan Stanisław, mieszkaniec Przewodowa. - Straszny huk. Nie wiem, ile tam decybeli było. Tysiące. Hałas straszny słyszałem - dodał mężczyzna. - To byli moi najlepsi koledze, przyjaciele - wspomina pan Stanisław. Ofiary tej tragedii to 60 i 62-latek. Jeden z mężczyzn zginął, gdy akurat jechał ciągnikiem z kukurydzą.
Niewielka wieś Przewodów skupia uwagę całego świata. Przyjechało tu bardzo wielu dziennikarzy. Nasz reporter zauważył dziennikarza CNN oraz ukraińską telewizję. Miejsce tragedii jest zamknięte w promieniu 500 metrów. W nocy z wtorku na środę nad miejscem tragedii krążyły wojskowe drony.
Rakiety spadły na Polskę. Dwie osoby nie żyją. Tragedia w Przewodowie
Co dokładnie wydarzyło się we wsi Przewodów? Politycy oraz służby są bardzo ostrożne w formułowaniu ostatecznych wniosków. - O godzinie 15:40 na terenie wsi Przewodów w powiecie hrubieszowskim w województwie lubelskim spadł pocisk produkcji rosyjskiej, w wyniku czego śmierć poniosło dwóch obywateli Rzeczypospolitej Polskiej - przekazało polskie MSZ w komunikacie. Prezydent Andrzej Duda w nocnym oświadczeniu dla mediów powiedział, że "nie mamy w tej chwili żadnych jednoznacznych dowodów na to, kto wystrzelił rakietę, prowadzone są czynności śledcze." Z kolei prezydent USA Joe Biden oświadczył, że "to mało prawdopodobne, że rakieta, która spadła na Polskę, została wystrzelona z Rosji".
W środę rano agencja AP poinformowała za źródłami w administracji Stanów Zjednoczonych, że według wstępnych ustaleń w Przewodowie eksplodował pocisk ukraińskiej obrony przeciwrakietowej, który został wystrzelony w kierunku rakiety nadlatującej z Rosji i omyłkowo trafił w terytorium Polski.