Uchodźcy z Ukrainy. Uciekają przed wojną

i

Autor: AP Uchodźcy z Ukrainy. Uciekają przed wojną

Uchodźcy z Ukrainy w Zosinie: "Nie rozumieją, że ktoś chce im coś dać za darmo"

2022-03-10 17:25

Idą w nieznane, zostawiając za sobą bombardowaną, niszczoną od tygodni, ojczyznę. Uchodźcy z Ukrainy po przekroczeniu granicy sami często nie wiedzą „co dalej”. – Są apatyczni i zagubieni – opisują wolontariusze. Wykończyła ich podróż i ucieczka, chcą tylko być bezpieczni. Coraz więcej z nich nie ma planu. Niektórzy kłamią ze strachu, a wielu nie rozumie, że ktoś chce im pomóc za darmo.

Uchodźcy z Ukrainy na granicy w Polsce. Po długiej podróży docierają do „bezpiecznej przystani”. Niektórzy dobrze wiedzą, dokąd zmierzają, a inni – chcą tylko bezpieczeństwa. Ich droga często trwała wiele dni, w fatalnych warunkach, na mrozie, z dziećmi… Po przekroczeniu granicy, jak mówią wolontariusze, którzy czekają tu na nich 24 godziny na dobę, Ukraińcy są często „apatyczni i zagubieni”. Wielu nie rozumie, że ktoś chce im coś dać za darmo. Niektórzy się krępują, wstydzą, inni płaczą. Są i tacy, którzy ze strachu i obawy kłamią… Czujcie się jak u siebie, jesteście bezpieczni – starają się im powiedzieć polscy wolontariusze i służby na granicy.

Zosin. Brama do Polski i bezpieczeństwa

Od 7 do 15 tysięcy osób dziennie dostaje się do Polski przez przejście graniczne w Zosinie (woj. lubelskie). Wczoraj było to drugie najbardziej oblegane przejście w regionie. Lubelszczyzna obok Podkarpacia, jest bramą do bezpiecznej Polski dla setek tysięcy uchodźców.

W czwartek, jak opisuje obecny w Zosinie reporter PAP, w pobliżu granicy nie było wzmożonego ruchu. Większość uchodźców prosto z przejścia była przewożona autokarami i busami straży pożarnej do punktów recepcyjnych. Część zdecydowała się opuścić przejście pieszo i czekała na swoich bliskich w ogrzewanych namiotach rozstawionych przez organizacje pomocowe.

Największy ruch jest w nocy. Ucieczka w mrozie i mroku

Koordynatorka pomocy z Polskiej Akcji Humanitarnej Joanna Pawlik przyznała, że obecnie jest dosyć spokojnie, ale największy ruch jest w godz. 22.00-3.00. Najgorsze jest to, że wówczas, w nocy, temperatura spada do -6 st. C.

Robi się coraz zimniej, więc codziennie na granicę wozimy po 500 koców, żeby osoby przekraczające granicę mogły się ogrzać – tłumaczy, w rozmowie z PAP. I dodaje, że większość uchodźców to kobiety z dziećmi. – Są apatyczni, w szoku. Na pytania wolontariuszy odpowiadają, że niczego nie chcą. Nie rozumieją, że tu wszystko jest za darmo. Trzeba ich namawiać i tłumaczyć jak wygląda ich sytuacja w Polsce – wyjaśniła wolontariuszka PAH.

Zauważyła, że niektóre osoby przy przekraczaniu granicy mówią, że mają zapewniony transport, żeby tylko ich wpuszczono do Polski. – Kłamią ze strachu, przychodzą tutaj i są bardzo zagubieni. Wiedzą tylko tyle, że są w Polsce i chcą dojechać do Warszawy – powiedziała. Z jej obserwacji wynika, że w pomoc uchodźcom przy przejściu w Zosinie angażuje się kilkadziesiąt osób dziennie.

Zobacz, co dzieje się w Ukrainie. Wydarzenia na wschodzie od dwóch tygodni relacjonujemy przez całą dobę: Wojna na Ukrainie 10.03.2022. "Putin nie dożyje do Bożego Narodzenia" [RELACJA NA ŻYWO]

płk Maciej Matysiak: Rosja wali się na naszych oczach [Super Raport]

Czujcie się, jak w domu. Wolontariusze i służby są na pierwszej linii

Wolontariusze udzielają informacji, rozdają darmowe posiłki i udzielają pierwszej pomocy. Każdy z namiotów przy przejściu w Zosinie ma konkretną funkcję i numer. Gdzieniegdzie są także porozwieszane mapy obozowiska. W „Namiocie nadziei” Caritas uchodźcy mogą ogrzać się, napić się i zjeść gorący posiłek. Większość z przebywających tu osób czeka na rodzinę i znajomych, którzy mają ich zawieść w inne miejsca.

W rogu namiotu reporter PAP zaobserwował kartonowe pudła z zabawkami, którymi bawiło się dwóch 3-letnich chłopców w kombinezonach. Wokół krzątało się kilkoro wolontariuszy zabawiających dzieci, tłumaczących coś uchodźcom i sortujących kartony z żywnością pochodzącą z darów.

Sonda
W jaki sposób pomagasz uchodźcom z Ukrainy?

Namiot nadziei działa całą dobę. Dajcie ciepło i okazję do chwili wytchnienia

Pracę działającego non-stop „Namiotu nadziei” koordynuje o. Maciej, zakonnik z Warszawy. Wyjaśnił, że wcześniej był kapelanem w szpitalu covidowym na Stadionie Narodowym, do Zosina przyjechał trzy dni temu i jest pod wrażeniem pracy wolontariuszy. – Wykonują kawał dobrej roboty. Nigdy ich nie brakuje, są dzień i noc i robią mnóstwo rzeczy. Organizacja jest świetna – stwierdził. Dodał, że pomagają miejscowe koła gospodyń wiejskich, które codziennie dowożą ciepłe posiłki, kanapki i ciasta.

Zakonnik przyznał, że osoby przekraczające granicę przeważnie są zmarznięte i zmęczone, dlatego wolontariusze starają się nimi zaopiekować. – Po bardzo długiej i ciężkiej drodze, często pieszo, w zimnie, człowiek jest fizycznie i psychicznie rozsypany. Są momenty, że osoby przychodzą do namiotu, siadają i wszystko w nich pęka – powiedział. Wyjaśnił, że wolontariusze najpierw podchodzą do uchodźców z empatią, a potem oferują im pomoc w dotarciu na konkretnego miejsca i udzielają informacji.

Czy ich cierpienie ma sens? Exodus uchodźców z Ukrainy

Zapytany przez reportera PAP o sens cierpienia ludzi, którzy uciekają przed wojną na Ukrainie, przyznał, że boi się łatwych odpowiedzi. – Mocno wierzę, że cierpienie ma sens. Czasami jest niezrozumiałe, przyjęte z ogromną frustracją, ale ono ma sens. Jaki? Teraz nie wiem. Może odpowiem za 20 lat – wyznał.

We środę z Ukrainy do Polski przez przejścia graniczne w woj. lubelskim wjechało 56 tys. osób. Polsko-ukraińska granica w województwie lubelskim liczy 296 km. W regionie funkcjonują cztery przejścia graniczne z Ukrainą: w Dorohusku, Hrebennem, Dołhobyczowie i Zosinie. Pojazdy ciężarowe odprawiane są na dwóch: w Hrebennem i Dorohusku. Do tego jeszcze funkcjonują dwa przejścia kolejowe (Dorohusk, Hrubieszów).