Tragiczny wypadek w Krasnymstawie
Wypadek miał miejsce w sobotę, 28 maja 2022 roku. Anna K., jadąc toyotą RAV4 ulicą Kościuszki w Krasnymstawie, staranowała jadącą przed sobą na rowerze kobietę z dzieckiem siedzącym w specjalnym foteliku. Poszkodowana Agnieszka N. i jej trzyletni synek trafili do szpitala. Niestety, kobiety nie udało się uratować. Osierociła Ignasia i trzy córki. Obrażenia trzylatka nie stanowiły dla niego zagrożenia życia.
- Na miejscu szybko okazało się, że kierująca jest kompletnie pijana. Podczas próby przebadania stała się agresywna i wulgarna wobec policjanta – informował wówczas o szczegółach Andrzej Fijołek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. Jak się potem okazało, Anna K. miała aż 3,5 promila alkoholu w organizmie. Wiadomo, że jadąca toyotą kobieta taranowała inne pojazdy. Sprawczyni trafiła do aresztu.
Zmiana zarzutów dla Anny K.
Anna K. usłyszała zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Jednak po zapoznaniu się przez śledczych z opiniami biegłych podjęto decyzję, iż 59-latka będzie odpowiadała za zabójstwo z zamiarem ewentualnym i usiłowanie zabójstwa trzylatka. Jak podaje TVN 24, kobieta "nie podejmowała żadnych czynności zmierzających do tego, aby zapobiec przedmiotowemu zdarzeniu pomimo tego, że miała ku temu obiektywne możliwości". Mogła ominąć jadącą rowerem kobietę, wyhamować pojazd. Nie zrobiła jednak zupełnie nic. Wjechała w Agnieszkę i jej dziecko z takim impetem, że fotelik dziecka wylądował kilkanaście metrów dalej.
Anna K. nie przyznaje się do zabójstwa, usiłowania zabójstwa i naruszenia nietykalności funkcjonariuszy policji. Przyznała tylko, że jechała pod wpływem alkoholu. Śledczy orzekli, że w momencie popełnienia czynu była poczytalna.
TVN 24 podaje, że Sądem Okręgowym w Zamościu rusza proces w tej sprawie. Sprawczyni wypadku w Krasnymstawie grozi dożywocie. Podczas piątkowej rozprawy w sądzie pojawił się mąż pani Agnieszki. - Moja żona była wspaniałą kobietą. Wszystkim nam jej bardzo brakuje. Synek właściwie codziennie pyta o mamę. Od razu powiedziałem mu prawdę, że mamusia umarła, że jej nie ma. Mówię mu, że jest teraz po drugiej stronie słoneczka - mówił cytowany przez "Dziennik Wschodni" mąż ofiary. Rodzina nadal korzysta z pomocy psychologicznej.