Być może chciała ze sobą skończyć, jak wcześniej…? A być może celowo chciała pogrzebać pod gruzami wszystkie tragiczne wspomnienia i wujostwo, któremu tak wiele miała za złe…? Wciąż nie znamy jej motywów, a ponad półtora roku po tragicznej katastrofie – wybuchu gazu i zawaleniu się domu w Puławach – śledczy nie mają wątpliwości: to nie był wypadek, a celowe działanie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Anna wysadziła dom w powietrze?! W gruzach pogrzebała rodzinę
Ul. Krótka na przedmieściach Puław wyglądała tak, jakby przeszło tam tornado. 18 grudnia 2020 roku jeden z domów przestał istnieć, jego fragmenty latały po całej ulicy, kalecząc ściany i szyby innych budynków. Do eksplozji doszło o 5.40. Mieszkające na parterze małżeństwo nie miało szans na przeżycie, zginęli w sypialni przywaleni tonami gruzu. Przeżył jedynie ich kot.
– Ratunku, pomocy, ratujcie mnie – krzyczała natomiast ich krewna Anna K. (podówczas Anna B., po wszystkim zmieniła nazwisko na panieńskie matki), mieszkająca na piętrze. Trafiła do szpitala w Lublinie.
Na miejscu tragedii trwała akcja ratunkowa – tłumy strażaków, ratowników, inspektorów, policji. Straż pożarna podejrzewała, że do wybuchu doszło z powodu iskry pochodzącej np. z urządzenia elektrycznego. Wyjaśnieniem przyczyn tragedii zajęli się policjanci i biegli.
Wybuch gazu, katastrofa domu w Puławach. Jak do tego doszło?
Już wtedy wśród sąsiadów nie brakowało i takich głosów, że nie było to jedynie zrządzenie losu. Ocalała kobieta kilka miesięcy wcześniej próbowała już popełnić samobójstwo. Była zżyta z matką, z którą mieszkała. To była tragiczna, niezdrowa relacja, bo Anna K. nie pozwalała jej chodzić do lekarza, próbując sama przywrócić jej zdrowie. Chora umarła w domu… Tego samego dnia Anna próbowała popełnić samobójstwo.
– Winiła ciotkę i wujka mieszkających na dole o wszystko. Żyli gorzej niż pies z kotem, nawet wejścia mieli oddzielne – wspominają sąsiedzi. – Znienawidziła ich po śmierci matki – dodają.
I podkreślają, że kobieta zachowywała się dziwnie. Oprócz prób pracy w lokalnych mediach nigdy nie zajęła się niczym na poważnie. Żyła z emerytury rodzicielki. Po tragedii trafiła do szpitala, a potem mieszkała w mieszkaniu socjalnym, które – jako ofierze katastrofy – przekazało jej miasto Puławy. Tyle tylko, że żadną ofiarą nie była! Wręcz przeciwnie. Zdaniem śledczych to ona doprowadziła do tej tragedii.
Puławy: Anna wysadziła dom?! Pod gruzami zginęły dwie osoby
– Odpowie za podwójne zabójstwo oraz spowodowanie zagrożenia życia i zdrowia wielu osób – informuje nadkom. Andrzej Fijołek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie, która badała sprawę. Śledczy nie odpuścili i przez ponad półtora roku badali całą sprawę.
To sukces policjantów i współpracujących z nimi biegłych, że udało się im ustalić to, co działo się niecałe dwa lata temu w domu przy ul. Krótkiej. Choć Anna zarzekała się, że chciała sobie zrobić herbatę, korzystając z kuchenki zasilanej butlą gazową i wówczas coś poszło nie tak, to śledczy odkryli, że było inaczej. Biegli ustalili, że uszkodzona została rura CO – stąd tak wielkie zniszczenia!
We wtorek, 16 sierpnia, 40-latka została zatrzymana.
– Sąd aresztował ją na trzy miesiące, grozi jej nawet dożywocie – dodaje nadkom. Fijołek.
Niewykluczone, że kobieta po raz kolejny chciała popełnić samobójstwo, zabiła jednak dwoje niewinnych ludzi. Teraz przyjdzie jej za to odpowiedzieć.