Ta historia z Lublina wstrząsnęła wszystkimi. Matka zamordowała własne, bezbronne dziecko. Dusiła 10-letniego synka tak długo, aż ten przestał oddychać. Jej upadek zaczął się znacznie wcześniej… Wyprowadzała pieniądze z kont jednej z najbardziej znanych organizacji charytatywnych w Lublinie. Została nakryta. Zaczęła wyjeżdżać z domu, zabierając synka. W końcu – podczas jednej z takich wypraw – zrobiła coś niewyobrażalnego: zamordowała własne dziecko. Przyznała się do winy, a niedawno została skazana na 25 lat więzienia. Prokuratura chce wyższej kary dla Moniki S.
Śledczy, którzy oskarżali upadłą prezes Bractwa Miłosierdzia, wnioskowali o skazanie jej na dożywocie. Sąd nie był tak surowy. Jak informuje Dziennik Wschodni – w sprawie możemy spodziewać się apelacji prokuratury. Monice S. nadal może grozić kara dożywotniego więzienia. Śledczy czekają na pisemne uzasadnienie wyroku. Później chcą się odwołać, bo karę 25 lat więzienia dla zabójczyni 10-latka uznają za zbyt niską. Tym bardziej że – jak podkreślają – Monika S. planowała tę zbrodnię.
Przypomnijmy, do zbrodni doszło w listopadzie 2019 roku w Lublinie. Upadła prezes Bractwa Miłosierdzia od początku była główną podejrzaną, a po zatrzymaniu przyznała się do zbrodni.
W innym procesie jest oskarżona o przekręty i wyprowadzanie pieniędzy z kont Bractwa Miłosierdzia im. św. Brata Alberta. Była tam księgową, później awansowała, aż w końcu została prezesem organizacji… Wtedy zaczęły się jej problemy, a z kont organizacji znikały pieniądze. Gdy została oskarżona, trafiła do aresztu. Po wyjściu na wolność miała okłamywać rodzinę, że… została świadkiem koronnym. Zaczęła zabierać syna na wyjazdy. Z jednego z nich 10-letni Filipek już nie wrócił.