Sąd Okręgowy w Zamościu był w piątkowy poranek oblegany przez media. W sali numer 2 zaczynał się bowiem proces Anny K., której pijany rajd po ulicach Krasnegostawu zakończył się w sposób najbardziej tragiczny z możliwych. Śmiercią niewinnego człowieka. Anna K., wykształcenie średnie, wtedy bezrobotna, mężatka, dwójka dzieci - to ona zabiła.
Dramatyczny finał pijackiej jazdy
Z jej twarzy ani przez chwilę nie zginął grymas złości i poczucia urazy; nie zdobyła się na słowo przepraszam. Nie okazała najmniejszej skruchy, pytana przez dziennikarzy rzuciła jedynie niedbale, że żałuje... Bardziej niż nad tym, że zabiła matkę czwórki dzieci bolała nad tym, że nikt na początku nie zaproponował jej adwokata. Bardziej niż los sierot i zdruzgotanej rodziny, przejął ją los jej koleżanki, u której dzień przed tragedią gościła się w Świdniku, jakieś 50 km od Krasnegostawu. Gościła się popijając drinki i pocieszając chorą przyjaciółkę. To właśnie stamtąd rano 28 maja 2022 roku wracała kompletnie pijana do domu pod Krasnystaw. Chciała jeszcze kupić karmę dla kota w sklepie przy ul. Kościuszki. Okrutny los chciał, że właśnie wtedy na rower wsiadła pani Agnieszka, na foteliku za nią siadł trzyletni wówczas syn Ignacy.
Czytaj też: Dorotę pochowają obok ukochanego synka. Próbowała bohatersko ratować Dominika
- Często jeździliśmy w ten sposób z synkiem. Agnieszka zdołała przejechać nie więcej niż kilkaset metrów - wspomina koszmar tamtego dnia Rafał Nowak, mąż ofiary pijanej Anny K. Kobieta, która już wcześniej uderzyła w kilka aut z impetem wjechała od tyłu w rower.
- Na miejscu szybko okazało się, że kierująca jest pijana. Podczas próby przebadania stała się agresywna i wulgarna wobec policjanta - informował na gorąco nadkom. Andrzej Fijołek z KWP w Lublinie. Jak się okazało, był to tragiczny finał pijanej jazdy. Wprzódy Anna K. wyjeżdżając z parkingu uszkodziła dwa auta. Uciekając doprowadziła do kolizji z kolejnym, zaparkowanym autem, a potem wjechała w rower Agnieszki N.
Annie K. grozi dożywocie
Za spowodowanie śmiertelnego w skutkach wypadku drogowego w stanie nietrzeźwości groziło jej do 12 lat pozbawienia wolności. Po zasięgnięciu opinii biegłych prokuratorzy z Krasnegostawu postanowili zaostrzyć zarzuty. Kobieta odpowie za zabójstwo z zamiarem ewentualnym, zagrożone nawet dożywociem. Anna K. przyznaje się jedynie to jazdy w stanie nietrzeźwości.
Pani Agnieszka z ciężkimi urazami głowy trafiła do szpitala w Lublinie, niestety, lekarze nie zdołali jej uratować. Umarła po dwóch dniach nie odzyskawszy przytomności. Osierociła Ignasia oraz trzy jego siostry: Gabrysię (23 l.), Bernadettę (17 l.) i Weronikę (13 l.). Jej synek wyszedł na szczęście z opresji obronną ręką. Jest zdrowy. - Moja żona była wspaniałą kobietą. Wszystkim nam jej bardzo brakuje. Synek właściwie codziennie pyta o mamę. Od razu powiedziałem mu prawdę, że mamusia umarła, że jej nie ma. Mówię mu, że jest teraz po drugiej stronie słoneczka - opowiadał Rafał Nowak.