- 15 lat więzienia dla Bogdana S. za zabójstwo z 1995 r. w Lublinie.
- Dodatkowo: 8 lat zakazu praw publicznych i 16 tys. zł grzywny.
- Sprawca uderzył ofiarę rurką, skrępował, zakneblował i okradł.
- Łup: 6,8 tys. dolarów, 300 franków i 2,3 mln starych złotych.
- Sąd uznał zamiar ewentualny, nie bezpośredni.
- Sprawa rozwiązana po latach dzięki badaniom DNA.
- Zatrzymany w 2024 r. na lotnisku w Warszawie.
- Wyrok nieprawomocny.
Według ustaleń sądu, białostoczanin Bogdan S. planował napad rabunkowy. Wcześniej wynajął lokal, zamieścił ogłoszenia w prasie i przygotował metalową rurkę, którą wykorzystał jako narzędzie ataku. Zmienił również wygląd – przykleił sztuczne wąsy, zmienił fryzurę i posługiwał się fałszywym dowodem osobistym, aby utrudnić swoją identyfikację. W dniu zdarzenia trzykrotnie uderzył ofiarę w głowę rurką, po czym skrępował go, zakneblował i przeszukał ubrania. Jego łupem padło 6,8 tys. dolarów, 300 franków francuskich i 2,3 mln starych złotych – łącznie ok. 16,2 tys. zł w ówczesnej wartości.
Sąd nie przychylił się do stanowiska prokuratury, która zarzucała działanie z zamiarem bezpośrednim zabójstwa. W ocenie sądu sprawca godził się na śmierć pokrzywdzonego, co zakwalifikowano jako tzw. zamiar ewentualny.
Przełom dzięki badaniom DNA
Do zbrodni doszło 19 czerwca 1995 r. w wynajmowanym domu w Lublinie. Ofiarą był 37-latek, którego ciało odnaleziono związanego i zakneblowanego. Sekcja wykazała, że przyczyną śmierci był cios w tył głowy tępym narzędziem. Wówczas śledztwo zakończono fiaskiem i sprawę umorzono w 1996 r.
Dopiero policjanci z lubelskiego Archiwum X powrócili do akt po latach. Dzięki nowoczesnym badaniom genetycznym udało się wyodrębnić DNA z krawata, którym kneblowano ofiarę. Wyniki porównano w bazach krajowych i międzynarodowych. W październiku 2023 r. materiał genetyczny został powiązany z Bogdanem S., który od lat mieszkał w Wielkiej Brytanii. W marcu 2024 r. został zatrzymany na lotnisku w Warszawie.
Podczas procesu Bogdan S. przyznał się do winy, lecz twierdził, że nie chciał zabić – kierował się trudną sytuacją finansową i desperacją. Przed sądem przeprosił córkę ofiary. - Ja zabiłem pani tatę i chciałbym za to przeprosić. Wiem jaki ból sprawiłem pani, reszcie rodziny. O wybaczenie nie mam prawa prosić - mówił. - Bałem się odpowiedzialności - odpowiedział szczerze, gdy kobieta spytała, dlaczego przez tyle lat nie zgłosił się na policję.
Po ogłoszeniu wyroku powiedział, że nie jest zaskoczony i czuje się winny.