Ruszył proces

"Zabiłem pani tatę". Sprawca zbrodni sprzed 30 lat stanął przed sądem

2025-01-27 5:02

Przed Sądem Okręgowym w Lublinie stanął Bogdan S. (61 l.), któremu przyjdzie odpowiedzieć za zbrodnię, którą popełnił prawie 30 lat temu! Mężczyzna łaknął wielkich pieniędzy i dokładnie zaplanował, jak je zdobędzie. Grając rolę obeznanego w rynku importera używanych samochodów zwabił do wynajmowanego mieszkania w Lublinie Wojciecha T. (+37 l.), szukającego kogoś, kto "ściągnie" mu dwa dobrej klasy auta ze Szwajcarii.

Do zbrodni doszło w czerwcu 1995 roku, a zabójca uciekał ponad 29 lat. Został zatrzymany na lotnisku Okęcie 6 marca 2024 roku. - Długo się nie zobaczymy - miał powiedzieć swej niczego nieświadomej żonie, która mu towarzyszyła. Trafił do aresztu, w piątek 24 stycznia stanął przed Sądem Okręgowym w Lublinie.

Przestępstwo popełnił, bo potrzebował pieniędzy. W 1994 roku poznał kobietę, kiedy ta zaszła w ciążę. Uznali, że się pobiorą. Potrzebne były pieniądze, których S. nie miał. Karany już za oszustwo, rolnik i biznesmen, który splajtował, chciał szybko zdobyć pieniądze. - Wobec absolutnego braku pieniędzy i perspektyw wpadłem na nieszczęsny pomysł z napadem. Pogubiłem się. Pomysł był taki, że obezwładnię kogoś z większą sumą pieniędzy i go okradnę. Wynająłem mieszkanie i dałem ogłoszenia do gazet - mówił Bogdan S. przed sądem.

Swój plan realizował z zegarmistrzowską precyzją. W maju 1995 roku posługując się skradzionym dowodem osobistym wynajął połówkę bliźniaka przy ul. Kossaka w Lublinie dokąd przyjechał z rodzinnego Białegostoku. Kozi Gród wybrał.. przypadkowo. W lokalnym Dzienniku Lubelskim i ogólnopolskich Anonsach zamieścił ogłoszenie, w którym proponował pomoc w kupnie samochodu w Szwajcarii. Wojciech T. dał się uwieść kwiecistej mowie pełnej pięknych fraz i wyszukanych porównań (Bogdan S., glazurnik z wykształcenia pewnej egzaltacji i niepomiarkowania w językowych ozdobnikach nie pozbył się do dziś) i przyjechał doń z pieniędzmi. Śmiertelne ciosy metalową pałką padły w chwili, kiedy ofiara przeglądała listę aut do kupienia... Wierzył mu całkowicie.

Zwłoki Wojciecha T. znaleziono nazajutrz przy ul. Kossaka. Miał skrępowane ręce i nogi, w ustach krawat, którym go zakneblowano. - Przeprowadzone badanie podczas sekcji zwłok wskazało jako przyczynę śmierci cios w potylicę twardym i tępy narzędziem - informował nadkom. Andrzej Fijołek z KWP w Lublinie.

Lublin SE Google News
Autor:

Zabójca ulotnił się jak kamfora. Taksówkami wrócił do Białegostoku, w drodze zadzwonił pod 997 informując o skrępowanej ofierze napadu w Lublinie. - W toku oględzin miejsca zabójstwa zabezpieczono szereg przedmiotów i śladów, w tym ślady linii papilarnych pozostawionych na paczce papierosów oraz butelce po piwie. Zabezpieczono również ślady biologiczne, osmologiczne, odręczne zapiski naniesione na prasie o tematyce motoryzacyjnej - objaśnia Fijołek.

Jak się później okazało, na czas pobytu w Lublinie Bogdan S. dokonał charakteryzacji, doklejając wąs i zmieniając fryzurę. Poszukiwania nic nie dały, 21 września 1996 roku śledztwo zostało umorzone wobec niewykrycia sprawcy. Po latach do sprawy powrócili policjanci z lubelskiego Archiwum X. Okazało się, że mężczyzna przez ostatnich kilkanaście lat ukrywał się poza terytorium Polski.

Przed sądem przeprosił córkę ofiary. - Ja zabiłem pani tatę i chciałbym za to przeprosić. Wiem jaki ból sprawiłem pani, reszcie rodziny. O wybaczenie nie mam prawa prosić - mówił.

- Bałem się odpowiedzialności - odpowiedział szczerze, gdy kobieta spytała, dlaczego przez tyle lat nie zgłosił się na policję.

Wiele razy dodawał, że o tym co się stało, myślał codziennie. Bogdan S. choć przyznał się do swego czynu, absolutnie nie zgodził się co do kwalifikacji. W trwającej prawie dwie godziny tyradzie zbeształ okrutnie prokuratora w wykwintnych słowach lżąc jego kwalifikacje.

- Moim celem nie było pozbawienie życia - powtarzał. - Popełniłem czyn straszny, haniebny. Zabrałem rodzinie męża i ojca. Jest mi wstyd przed jego, ale też moją rodziną. Wstyd przed samym sobą. Do dziś trudno mi uwierzyć w to, co się stało, lecz będę musiał do końca życia nosić to brzemię. Przez 28 lat trzymałem to w sobie. Nie było dnia żebym o tym nie myślał.

Grozi mu dożywocie.

Zabiłem pani tatę...Sprawca zbrodni sprzed 30 lat stanął przed sądem
Sonda
Czy sprawcy zabójstw powinni od razu trafiać za kraty na dożywocie?
Pokój Zbrodni
Anna Krupa i Marta Szczytowska. Przełom po 25 latach | Pokój ZBRODNI