Swój plan realizował z zegarmistrzowską precyzją. Na początku maja 1995 roku posługując się skradzionym dowodem osobistym jako mieszkaniec Radomia wynajął połówkę bliźniaka na przedmieściach Lublina. W lokalnym Dzienniku Lubelskim i ogólnopolskich Anonsach zamieścił ogłoszenie, w którym proponował pomoc w znalezieniu i przywiezieniu samochodu ze Szwajcarii. Wtedy to posiadanie auta od Helwetów było szczytem marzeń, a osoby zajmujące się importem samochodów z tego państwa uchodzili za śmietankę branży.
Pochodzący z Białegostoku Bogdan S. w 1995 roku miał 32 lata. Był to przystojny, śniady brunet. Prezentował się nader korzystnie na tle innych "Szwajcarów". Miał styl, ubierał się z elegancją i mówił wyszukaną, pełną pięknych fraz polszczyzną. Tym zapewne uwiódł parę z województwa śląskiego, która po telefonicznych ustaleniach zdecydowała się na podróż do Lublina. Również na żywo krótko ostrzyżony elegant z wypielęgnowanym wąsem wzbudził zaufanie Wojciecha T. 19 czerwca odwiedził Bogdana S. w wynajmowanym domu przy ul. Kossaka.
Polecany artykuł:
- Na teren posesji poszedł tylko 37-latek, który powrócił po kilkunastu minutach mówiąc że wyjazd po samochód odbędzie się następnego dnia o godz. 11 - opowiada nadkom. Andrzej Fijołek z KWP w Lublinie. Kupiec zjawił się z pieniędzmi; posiadał przy sobie około 6 800 dolarów, 300 funtów. To było mnóstwo pieniędzy. Ze Szwajcarii miały przyjechać dwa dwuletnie auta dobrej klasy.
Zwłoki Wojciecha T. znaleziono nazajutrz przy ul. Kossaka. Miał skrępowane ręce i nogi, w ustach krawat, którym go zakneblowano. - Przeprowadzone badanie podczas sekcji zwłok wskazało jako przyczynę śmierci cios w potylicę twardym i tępy narzędziem - dodaje policjant. Niestety, zabójca ulotnił się jak kamfora.
- W toku oględzin miejsca zabójstwa zabezpieczono szereg przedmiotów i śladów, w tym ślady linii papilarnych pozostawionych na paczce papierosów oraz butelce po piwie. Zabezpieczono również ślady biologiczne, osmologiczne, odręczne zapiski naniesione na prasie o tematyce motoryzacyjnej - objaśnia Fijołek.
Jak się później okazało, na czas pobytu w Lublinie Bogdan S. dokonał charakteryzacji, doklejając wąs i zmieniając fryzurę. Poszukiwania nic nie dały, 21 września 1996 roku śledztwo zostało umorzone wobec niewykrycia sprawcy. Po latach do sprawy powrócili policjanci z lubelskiego Archiwum X. Postanowili ponownie zweryfikować wszystkie wątki jakie przewinęły się w sprawie zarówno podczas jej prowadzenia, jak i te które pojawiły się na przestrzeni lat po publikacji zdjęcia sprawcy.
Zaprzęgnięto do poszukiwań najnowocześniejsze metody, a sprawdzania miały miejsce w kilkudziesięciu krajach. To wszystko dało efekt. Mężczyzna przez ostatnich kilkanaście lat ukrywał się poza terytorium Polski. Został zatrzymany 6 marca na Okęciu. - Mężczyzna przyznał się do winy i złożył obszerne wyjaśnienia. Za dokonanie tego przestępstwa, zgodnie z obowiązującym wówczas kodeksem karnym grozi 25 lat pozbawienia wolności - dodaje nadkom. Andrzej Fijołek.