Na drzwiach domu, w którym doszło do zbrodni, pojawił się tajemniczy list, zawierający wstrząsające słowa – zapisane m.in. przez 26-letnią Paulinę. Czy pokażą nowe światło potrójnego zabójstwa dzieci w Lublinie?
Pytania o powody i sens zbrodni, do jakiej doszło w Lublinie 30 września, wciąż odpowiadają ciszą. Niemal tak przejmującą, jak ta, która panowała w domu Pauliny w tamten czwartkowy poranek. Było inaczej niż zwykle – bez hałasu, śmiechu czy nawet płaczu dzieci. Trzy aniołki spały już snem wiecznym, a ich matka, która udusiła je własnymi rękami – czekała na to, co stanie się dalej… Ta zbrodnia rozdziera serce. Obok takiej tragedii nie sposób przejść obojętnie. Ale ten dramat nie wydarzył się tylko 30 września 2021 roku w Lublinie – rozpoczął się znacznie wcześniej i trwał tak długo, jak choroba Pauliny, przerywane leczenie, być może jej narkotykowe i alkoholowe upadki, jak walka z własnymi demonami, którą przegrała w tak tragiczny sposób. Ofiarami tej nierównej wojny stały się trzy małe, niewinne i zupełnie bezbronne istoty.
Zobacz też: Lublin: Paulina N. udusiła trójkę swoich dzieci. Diabeł kazał jej zabić?
Co tak naprawdę działo się za wysokim murem okalającym podwórko domu przy ul. Nadbystrzyckiej w Lublinie, gdzie od kwietnia tego roku mieszkała Paulina N. (26 l.) ze swymi dziećmi: Alanem (+4 l.), Leną (+2 l.) i malutką Nadią (+8 mies.)? To właśnie tam własna matka udusiła je swoimi rękami – najprawdopodobniej w czasie snu – i spokojnie czekała, aż rano przyjdzie odwiedzić je babcia. Morderczyni siedziała na krześle, widziała leżące obok ciałka, bez życia, bez śladu oddechu. Była spokojna, pogodzona z tym, co się stało. Nie uciekała, nie zacierała śladów. Po prostu czekała.
Malutki domek z podwóreczkiem z zewnątrz wygląda dużo gorzej niż wewnątrz. Tam podobno panował porządek, a rodzina Pauliny N. pomogła jej w remoncie i doprowadzeniu stancji do dobrego stanu. W lecie jeszcze ją widywano. Z dziećmi. Alanek, żywe złoto, zawsze starał się być pierwszy. Taki mały odkrywca. Paulina N. prowadziła Lenkę za rękę, a najmłodszą Nadię wiozła w spacerówce. Zapatrzona w dzieciaki jak w obrazek.
– Alan, Lena, Nadia, te dzieci będą obok mnie na zawsze, nawet gdy pójdą w swoją stronę. Miłość matki nie zginie (...). Co by się nie stało! – to jeden z cytatów, podobno z FB „Chineczki” jak ze względu na charakterystyczne rysy twarzy nazywali N. znajomi, które pojawiły się na dużej kartce papieru, którą ktoś zawiesił na drzwiach. Obok zniczy i przytulanek. Tajemniczy list, pełen przejmujących cytatów z profilu Pauliny pokaże jej oblicze?
Polecany artykuł:
Od kilku tygodni N. nie pokazywała się wcale poza domem. Coś się zmieniło, coś pękło. Obraz dobrego domu zmienił się diametralnie. – Krzyczała na dzieci, wrzeszczała nawet. Pies ujadał, coś strasznego – opowiada sąsiadka. – Siedzieli non stop na tym podwórku – wspomina. Dwoistość opisów samej Pauliny i życia jej rodziny od początku „rozdziela” opowieści sąsiadów. Teraz już wiemy, że 26-latka prawdopodobnie walczyła z chorobą i być może używkami, które zmieniały ją nie do poznania.
Do tragedii doszło 30 września w nocy. Kiedy ok. 10.00 rano przyjechała do dzieci babcia, cała trójka już nie żyła. Jak udało nam się ustalić, Paulina już wcześniej mówiła, że widzi w swych dzieciach diabła. Czuła, że coś jest nie tak. – Moja kochana trójca! Kochane anioły na całym świecie zróbcie, co tylko możecie, chrońcie moje dzieci – miała napisać na Facebooku. To jeden z cytatów, który kilka dni po zbrodni wisi na drzwiach jej domu. Anioły, które przyzywała 26-latka, nie były w stanie uchronić trójki dzieci przed ich matką i jej chorobą…
– Na ten moment przyjmujemy, że dzieci zostały uduszone. Z zarzutu wynika, że podejrzana dokonała tego rękami – mówi Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Nie wykluczamy, że w trakcie śledztwa zajdzie potrzeba wywołania opinii biegłego z zakresu psychiatrii – dodaje. Aresztowana na trzy miesiące dzieciobójczyni trafiła do Oddziału Psychiatrii Sądowej w Krakowie.