- Do tragedii doszło podczas nocnego polowania na dziki w Młyniskach.
- 40-latek oddał strzał, który zabił 60-letniego mieszkańca gminy Michów.
- Ofiara zmarła na miejscu z powodu rany postrzałowej klatki piersiowej i przedramienia.
- Myśliwemu Sławomirowi A. postawiono zarzut zabójstwa.
- Jedna z hipotez zakłada, że tragiczny strzał mógł oddać 12-letni syn podejrzanego.
- Rodzina ofiary twierdzi, że widziała nocą uciekający samochód bez świateł.
- Ojciec podejrzanego, znany przedsiębiorca, wskazuje na możliwość udziału innego myśliwego.
W nocy z 16 na 17 sierpnia w Młyniskach podczas polowania 40-letni myśliwy śmiertelnie postrzelił 60-latka, który stał przed swoją posesją. Prokuratura postawiła mu zarzut zabójstwa w zamiarze ewentualnym. - Trzech myśliwych zorganizowało polowanie na dziki. Jak wynika ze wstępnych ustaleń, 40-letni mieszkaniec gminy Puławy, podczas polowania, oddał strzał, w wyniku którego śmiertelnie postrzelony został 60-letni mieszkaniec gminy Michów, który w tym czasie wyszedł przed swoją posesję - informowała zaraz po tragedii podkomisarz Jagoda Maj z KPP Lubartów.
Czytaj też: Zginął, bo myśliwy pomylił go z dzikiem. Pięć lat od wstrząsającej tragedii w Kluczkowicach
60-latek zmarł na miejscu w wyniku rany postrzałowej klatki piersiowej i prawego przedramienia. Prokuratura przedstawiła Sławomirowi A. zarzut zabójstwa w zamiarze ewentualnym. Według ustaleń śledczych mężczyzna bez dokładnego osobistego rozpoznania zwierzyny - przy wykorzystaniu lunety celowniczej - oddał strzał z broni długiej myśliwskiej w kierunku pokrzywdzonego. Za zabójstwo grozi kara pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 10, kara 25 lat pozbawienia wolności albo kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Polecany artykuł:
Od początku wątpliwości śledczych budził udział w polowaniu 12-letniego syna Sławomira A. "Gazeta Wyborcza" opublikowała w czwartek (27.11) nowe, zaskakujące informacje w tej sprawie. Otóż jedna z hipotez śledztwa mówi o tym, że tragiczny strzał oddał syn Sławomira A., który miał być przyuczany do fachu myśliwego. "Wyborcza" podaje, że nastolatek "jeszcze przed przyjazdem na miejsce tragedii prokuratora, został stamtąd zabrany przez matkę". Rodzina zastrzelonego mężczyzna powiedziała dziennikarzowi "Wyborczej", że w noc tragedii ich sąsiedzi widzieli "pędzący drogą samochód osobowy bez włączonych świateł. Tak jakby kierowca chciał uciec".
Ojcem Sławomira A. jest właściciel jednej z największych firm wędliniarskich w kraju - Henryk A. Zdaniem przedsiębiorcy cała sytuacja mogła wyglądać zupełnie inaczej. - Syn celował do dzika, a strzelać do człowieka mógł inny myśliwy, który potem wsiadł w samochód i odjechał - stwierdził Henryk A.