Kolejna giełda staroci

"Targowanie idzie na całego". Zobacz, co można kupić na Lubelskiej Giełdzie Staroci

2024-11-25 10:49

Podczas niedzielnej (24 listopada) Lubelskiej Giełdy Staroci prószył śnieg, było zimno, a stacje radiowe poczęły już puszczać "White Christmas" zespołu Wham!, dlatego klimat na mikołajkowe zakupy panował wyjątkowy. I jak to zwykle bywa na lubelskich "starociach", każdy mógł znaleźć coś dla siebie, w zależności od zasobności portfela i wielkości worka św. Mikołaja...

Giełda Staroci na Placu Zamkowym, która odbywa się w każdą ostatnią niedzielę miesiąca wrosła już w krajobraz Koziego Grodu. Przyjeżdżają nań z całego kraju nie tylko wystawcy, ale i goście. - Nie spodziewałam się, że jest tego tak dużo. Warszawskie "Koło" się nie umywa - zachwala mieszkanka stolicy. A tak, "starocia" lubelskie nie tylko szczelnie wypełniają Plac Zamkowy, ale i rozlewają się na przyległą ulicę Kowalską.

Jeśli ktoś szukał oryginalnego prezentu na św. Mikołaja (6 grudnia) miał do wyboru dziesiątki, jeśli nie setki rzeczy. - Kiedyś to była gorączka zakupów, teraz ludzie stali się bardzo wybredni. Dokupują jedynie pojedyncze rzeczy, ale już nie kupują dużo - kręci głową Janusz Biskup, lublinianin, który całe życie spędził w Anglii i ma w ofercie sporo bibelotów z Wysp. Choćby śliczny kubek w kształcie głowy skrzata (10 zł) czy talerze ze scenkami z Dickensa (30 zł). - W Londynie jest już o tej porze gorąco od zakupów, Anglicy uwielbiają prezenty.

Wśród setek gości "staroci" rzeczywiście wielu "kibiców", jak między sobą nazywają ich handlarze. Takich jak pan po 60-tce, który przymierzał się przez chwilę do radia z czasów PRL, za 30 zł. Mlaskał długo, brał do ręki i odkładał, bo jego zdaniem drogo. A i przestroić trzeba, to kolejne 60 zł. Tymczasem on widział już przestrojone po 20 zł.- To idź se pan kup ze trzy takie i jeszcze panu na ciastko zostanie - prychnął mu tylko sprzedający.

Jeśli nie radio, to może... kotwicę? Taką prawdziwą, ze statku. Za 400-800 zł, w zależności od wielkości. Albo lampę okrętową, naftową, za złotych 600? Jeśli szukamy mniej oryginalnych prezentów, to może porcelana? Od 10 zł za mały talerzyk. Fajne radzieckie budziki (takie "gniotsa nie łamiotsa"), które posłużą następnych 50 lat kosztują 40-100 zł. Albo grającego misia za 80 zł, bądź lampkę-budynek kościoła z pozytywką za 120 zł. Co kto chce. Ceny rzecz jasna orientacyjne.

- Targowanie idzie na całego. Ludzie w wakacje jadą do Turcji czy Egiptu i myślą, że u nas to samo, że za połowę ceny pójdzie - zżyma się właścicielka straganu z porcelaną. Już ciszej dodaje, że w Turcji mamy nawet przezwisko: "za darmo". - Ale jak ktoś chce, to z pełnymi siatkami wyjdzie. Z prezentami dla grzecznych dzieci oczywiście...

Dla grzecznych dzieci... Na stronie wilq.pl jest taki żarcik rysunkowy. Św. Mikołaj mówi do elfa: wiesz, jesteś już dużym elfem i mogę ci zdradzić tajemnicę. Grzeczne dzieci nie istnieją...