Trzeba przyznać, że jest z czego wybierać. Biżuteria, zegarki, porcelana... A może coś w stylu art deco? A jak mamie zamarzy się różowy rower w dawnym stylu? Proszę bardzo, jest i taki... Na pewno każdy przedmiot ma duszę i próżno szukać podobnego w sklepie. - Dla mamy? A jakże mamy i dla mamy - śmieje się wąsaty pan i proponuje zrobić prezent z unikatowej biżuterii, srebrnej z kamieniami szlachetnymi z lat sześćdziesiątych. Cena? Od 20 zł za drobiażdżek do odczyszczenia po 100-150 zł za kolię.
Do takiej kolii warto pomyśleć o szkatułce, gdzie kolia odpocznie, jak już zada szyku na maminej szyi. Już od 50 zł. Wiekowo zbliżone do biżuterii. Dla bardziej dojrzałych mam wypatrzyliśmy czasopisma z epoki, z połowy lat sześćdziesiątych, kiedy były nastolatkami i czytały z wypiekami na twarzy o tym, co się nosi. Ceny od 3 zł, wybór naprawdę spory. Pomyśleć tylko, że "kolorówki" takie mają już ponad 60 lat.
- Art deco powraca do łask, ta forma może się podobać - zachęca kupiec, prezentując zestaw szklanych przyprawników z lat 30-tych. Piękny. Cena 250 zł wydaje się być jak najbardziej na miejscu.
No i porcelana. Dla mam, które lubią obcować z tą delikatną materią wybór jest na giełdzie jak zwykle przeogromny. Najstarsze, ponad stuletnie sztuki kosztują od 300 zł wzwyż. Ale można znaleźć także flakonik za 20 zł. Słowem, dla każdego coś dobrego. A jeśli ktoś chciałby uszczęśliwić mamę z poważnym peselem, ale młodej sercem i ciałem mógłby skusić się na rower. Różowy. Trzybiegowy, w odpowiednim wieku. - Antyczny już prawie - śmieje się sprzedawca.