Powód, dla którego miłośnicy staroci czekali na ostatnią niedzielę października wyjątkowo niecierpliwie wydaje się być prosty. Otóż we wrześniu Lubelska Giełda Staroci się nie odbyła, bowiem Plac Zamkowy stał się wtedy areną wydarzeń sportowych. - Zmieściliby się i jedni i drudzy - nie brakowało takich głosów, które rzecz jasna nie mogły wpłynąć na decyzje podejmowane na najwyższym szczeblu. Za to w październiku wszystko udało się znakomicie. Wystawcy, którzy do Lublina zjechali dosłownie z całego kraju rozstawiając się nocą patrzyli na pełne gwiazd niebo i zacierali ręce z uciechy. - Będzie dobra giełda - mówili między sobą.
Czytaj też: Wszystkich Świętych 2023. Szokująca cena za piękną wiązankę. Szaleństwo przy cmentarzu w Lublinie
I jak to na "starociach" bywa, było wszystko, co pamięta czasy mocno lub tylko trochę minione. Wielkim zainteresowaniem cieszyły się płyty winylowe, swoje znaleźli także miłośnicy militariów, starych książek i zegarków. Tych wybór był bogaty, od "buksiaków" po kilkadziesiąt złotych po porządne "szwajcary" kryjące w swych kopertach niezłej klasy werki. Dla poszukiwaczy mniej finezyjnych rozwiązań: budziki slava z owianymi sławą "gniotsja nie łamiotsja" mechanizmami.
- Szukamy starego aparatu telefonicznego, takiego z lat trzydziestych, będzie pan miał? - dopytuje się speca od przedwojennych szpargałów modnie ubrana pani po pięćdziesiątce. To jej marzenie, a przy okazji detal zdobiący przedpokój w domu. Sprzedawca obiecuje, że namierzy i za miesiąc powinien mieć. - To przyjdę napewno - odparła kobieta. Przypominamy, ż następna giełda już za miesiąc, 26 listopada.