Już w sierpniu tego roku szpitale na Lubelszczyźnie alarmowały, że nie mają środków na wyższe pensje dla pracowników, którzy dostali podwyżki zgodnie z nową ustawą. Szefowie placówek alarmowali, że zaproponowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia stawki są zbyt niskie. W tym samym miesiącu serwis prawo.pl pisał: Zgłaszane od tygodni problemy z finansowaniem wyższych wynagrodzeń minimalnych oraz napędzanych inflacją kosztów pogłębią się w październiku. Niektóre szpitale już rozważają upadłość lub zamykanie oddziałów.
Dramatyczny sytuacja w szpitalu w Kraśniku
Tymczasem do sieci wyciekł mail dyrektora SPZOZ w Kraśniku Michała Jedlińskiego, w którym informuje, że placówka nie ma pieniędzy na wypłatę wynagrodzeń w pełnej wysokości. W związku z tym pracownicy zatrudnieni na umowę o pracę dostaną wypłatę w wysokości wynagrodzenia zasadniczego, bez m.in. dodatków stażowych, funkcyjnych czy za dyżury nocne. Umowy zlecenia mają być wypłacone w pełnej wysokości, ale tylko do 4 tysięcy złotych. Wypłaty powyżej tej wysokości będą wypłacane w wysokości 70 procent należnej kwoty. Jedliński obiecuje pracownikom, że należne części wynagrodzenia zostaną przekazane, kiedy NFZ przekaże pieniądze za wykonywane świadczenia medyczne.
- Proszę wszystkich pracowników i pracowników kontraktowych o zintensyfikowanie wysiłku, aby uzyskać jak największą liczbę wykonywanych świadczeń, ponieważ wyłącznie od tego zależą przychody Szpitala i zdolność do regulowania zobowiązań - czytamy w mailu skierowanym do pracowników.