Plaga oszustów jest coraz większa, a ludzie tracą przez nich czasem dorobek życia. Najczęściej nabierają starszych i ufnych, ale – jak się okazuje – i młodsi potrafią dać się oszukać. 36-latka z Lublina do niedawna była przekonana, że ryzyko internetowych przekrętów jej nie dotyczy. Do momentu, kiedy chciała sprzedać buty po swej córce. O mały włos nie straciła kilku tysięcy złotych!
Pani Marta po internecie surfuje od lat, nie jest to dla niej żadna nowość. Pracuje przy jego pomocy, sprawdza, kupuje, sprzedaje… – To ważny instrument w moim życiu – przyznaje. I dodaje, że o oszustach czyhających na swe ofiary właśnie tam, także słyszała. To jednak nie wystarczyło, by nie dać się nabrać. Ostrzeżenia przed przestępcami działającymi online są coraz powszechniejsze, ale wielu z nas sądzi, że akurat ich nie dotyczą. To błąd.
Zobacz też: Lublin. Nie żyje restaurator Lech Cwalina. Przez koronawirusa stracił kultowy lokal
O tym, że każdy może stać się ofiarą internetowych przestępców, 36-latka z Lublina przekonała się na własnej skórze. Chciała sprzedać w sieci buty po swojej córeczce, robiła tak już nie raz. Za ułamek ich wartości… Po prostu, żeby nie leżały, tylko komuś się jeszcze przydały. Od początku rzecz wydawała się podejrzana. – Nie wiem, dlaczego w ogóle zareagowałam na taką wiadomość. A tego, co później zrobiłam, po prostu mi wstyd – mówi, kręcąc głową z niedowierzaniem.
Zobacz też: Rolnik spod Lublina trafił za kratki na święta. Protest przed aresztem [ZDJĘCIA, WIDEO]
Na jej numer na WhatsApp, taki sam jak numer jej telefonu, zgłosił się ktoś, pytając, czy ogłoszenie jest aktualne. Czystą polszczyzną, z polskimi znakami… – Doszliśmy do porozumienia. Wtedy oszust wysłał mi link do płatności, chciał bowiem szybko sfinalizować transakcję – opowiada. Tego, co zrobiła potem, po prostu nie rozumie. – Straciłam na chwilę czujność. Kliknęłam w link, podałam swoje dane, nawet PESEL i numer CIS z karty.
Kiedy zaczęły dochodzić do niej SMS-owe informacje o transakcjach z jej konta, szybko zrozumiała, że jest źle. Ale wtedy ktoś już zaczął przelewać na konta w euro ponad 3300 zł. Szybko zablokowała konto. Kolejne przelewy, tym razem na konta prowadzone w rublach rosyjskich, nie miały już szans przejść do realizacji. Straciłaby kolejne kilka tysięcy złotych!
– Oszust był na tyle bezczelny, że nie odpuszczał. Zapytał, czy „doszły pieniądze” – opowiada 36-latka z Lublina. Wtedy działała już szybko i zdecydowanie. – Skontaktowałam się z bankiem. Powiedzieli, że te pierwsze przelewy na 3300 zł jeszcze nie wyszły i będą zablokowane – dodaje pani Marta. – Tyle tylko, że gdy skończyliśmy rozmawiać, pieniądze zniknęły…
Polecany artykuł:
Lublinianka miała wiele szczęścia, ponieważ bank uznał jej reklamacje i pieniądze wróciły.
– Nie wiem, czy udało im się je odzyskać, czy też oddali z własnych środków. Wiem tylko, że miałam wiele szczęścia, którym wielu osobom zabraknie. Dlatego przestrzegam wszystkich: bądźcie ostrożni – apeluje.
Do apelu dołącza się kom. Kamil Gołębiowski z Komendy Miejskiej Policji w Lublinie. – Wystawiając w internecie towary na sprzedaż, zachowajmy środki ostrożności. Nie wchodźmy w podejrzane linki, które żądają od nas danych z kart bankomatowych. Oszust, przechwytując dane do naszego konta, może zarządzać nim, jak własnym. Swobodnie może wypłacać gotówkę, wykonywać przelewy czy zawierać umowy kredytowe. Nigdy nie należy również udostępniać nikomu kodów autoryzacji – zastrzega policjant.