Ulica Wiślana leży na peryferiach Dęblina. Zbigniew F. mieszkał w nim od dawna. Od kilku lat mieszkała z nim Helena K. Niestety obojgu życie nie oszczędziło przygód i w pewnym momencie zbyt często zaczęli zaglądać do kieliszka. Ale cieszyli się sympatią i szacunkiem wśród sąsiadów. – Zbynio to był dobry człowiek. Nie potrafił powiedzieć: nie pomogę ci, spadaj – opowiada jego sąsiadka, komentując, że pod tym adresem zbyt często trwały gościny.
Od dłuższego czasu miał problemy z biodrem, poruszał się o lasce. O dom dbała jak umiała pani Helena. – Sprzątała, gotowała, chodziła po zakupy. Starała się to wszystko jakoś ogarnąć – opowiadają ich wspólni znajomi.
Za to o Tomaszu M. nikt nie potrafi powiedzieć dobrego słowa. – Menda – ucina krótko sąsiad Zbigniewa F. Wprawdzie młody człowiek próbował nawet pracować za granicą, to w końcu wybrał łatwe życie pełne drobnych kradzieży, wystawania pod sklepem i życia na cudzy rachunek. – Ojciec w końcu go pogonił. Tułał się po okolicy. Sam mu kilka razy kupowałem jeść. Gdybym wiedział, że karmię mordercę – korpulentny brunet ściska pięści. – Nocował u nich często, tyle że za nic nie zamierzał płacić.
Feralnego dnia najprawdopodobniej gospodarz powiedział „dość” takiemu układowi. Bo kiedy siedział z Heleną K. i pojawił się Tomasz M. liczący na udział w biesiadzie, po prostu pokazał mu drzwi. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, młodzieniec wpadł wtedy w furię. Z kanistra, w którym była benzyna do kosiarki wylał w środku domu łatwopalny płyn. Podpalił... Drewniany budynek zajął się ogniem w jednej chwili.
Zobacz też: PODWÓJNE ZABÓJSTWO w Dęblinie. 25-latek SPALIŁ dwie osoby. Dlaczego to zrobił?!
Straż pożarna i policja pojawiła się bardzo szybko. – Funkcjonariusze na miejscu zabezpieczyli działania strażaków oraz ustalali okoliczności zdarzenia. W wyniku poparzeń odniesionych w trakcie pożaru dwie osoby w stanie ciężkim trafiły do szpitala. Niestety, w obu przypadkach obrażenia okazały się śmiertelne – relacjonuje st. asp. Radosław Żmuda. – Na miejscu funkcjonariusze ustalili, że związek z podpaleniem może mieć młody mężczyzna, który opuścił dom tuż przed pojawieniem się płomieni. Policjanci natychmiast rozpoczęli poszukiwania. Po około 15 minutach penetracji miasta odnaleźli mężczyznę odpowiadającego rysopisowi.
Tomasz M. był pijany, trafił do policyjnej celu. Usłyszał już zarzuty zabójstwa, za co grozi mu nawet dożywocie. W piątek sąd zadecydował o jego tymczasowy aresztowaniu na okres trzech miesięcy.