Do zdarzenia doszło kilka dni temu w Bystrzejowicach Pierwszych pod Świdnikiem. Sprawcy byli wyjątkowo zuchwali, widzieli bowiem, że na miejscu kręci się wielu robotników. – Mężczyzna po przecięciu siatki ogrodzeniowej usiłował ukraść tachimetr o wartości ponad 90 000 zł. Po dobiegnięciu do ogrodzenia przekazał je drugiemu mężczyźnie. Z uwagi na szybką reakcję pracowników firmy, sprawcy zamierzonego celu nie osiągnęli, porzucając urządzenie i uszkadzając je – relacjonuje komisarz Łukasz Kasperek z Komendy Powiatowej Policji w Świdniku.
Zobacz też: Lublin: Policyjny helikopter krążył nad miastem. Potężna akcja policyjnych komandosów
Całość wyglądała bardzo dynamicznie, prawie jak pościgi w Benny Hillu. Całe zdarzenie zarejestrowały kamery monitoringu. Kiedy złodziej miał już w ręku urządzenie, zobaczył, że w jego stronę rączym biegiem podążają pracownicy budowy. Uciekał więc w popłochu, przewracał się, a na końcu musiał wybrać: wolność czy łup. Porzucił więc urządzenie i w ostatnim momencie wsiadł do samochodu.
26-latek wpadł po kilku dniach. – W trakcie realizacji czynności policjanci ujawnili w pojeździe wykorzystanym do popełnienia przestępstwa tablice rejestracyjne innego pojazdu, użyte w trakcie przestępstwa – dodaje kom. Kasperek. Policjanci szukają drugiego złodzieja.