W Głusku, podmiejskiej dzielnicy Lublina, dominują nowe domy jednorodzinne, zostało jednak jeszcze kilka posesji z dawnych czasów, czyli takich, gdzie stoi jeszcze i obórka, i stodoła, a w garażu stoi ciągnik. Ludzie uprawiają zaś ziemię. Dom Stachyry należy właśnie do takich, jednak od razu widać, że jest kompletnie inny. Może przez trzy olbrzymie agawy rosnące w ogrodzie naprzeciwko budynku?
Zobacz też: Bystrzejowice: Zuchwała próba kradzieży! Skok po tachimetr i pościg jak z Benny Hilla
Pan Jerzy pierwszego kaktusa kupił ponad 30 lat temu. Był malutki. – Mieścił się w kieliszku, teraz jest dorodną rośliną – mówi dumny z siebie mężczyzna.
Obecnie ma w domu grubo ponad 200 różnych kaktusów: dziesiątków odmian, różniących się wielkością, kształtem i wiekiem. Od malutkich, po wyższe od człowieka. Fantazyjne kształty, jakie przyjmują, zadziwiają. Taki mały Meksyk w wiejskim domku. Część z nich wyniósł już na zewnątrz. Każdy został wyhodowany od malutkiej roślinki przez pana Stachyrę.
Choć mówi się, że to pancerne rośliny, trzeba o nie dbać. Doglądać, nawozić i rzadko to rzadko, ale podlewać. – Uwielbiam się na nie patrzeć. Uspokajają i odprężają po pracy – deklaruje.
Podobnie jak figurki żabek. Kupił jedną kilka lat temu. Dzisiaj ma już prawie tysiąc żab. Prawdziwy Meksyk.