We wtorek o godz. 14.00 peleton złożony z najlepszych kolarzy na świecie ruszy w dalszą drogę z Zamościa. Minęło 12 lat, kiedy ostatnio kolarze jadący w Tour de Pologne odwiedzili Lublin. Wtedy to meta kolejnego etapu umiejscowiona była obok budynku Poczty Głównej przy Krakowskim Przedmieściu. Start tegorocznych zawodów umiejscowiono na Placu Zamkowym, u stóp przepięknego Starego Miasta. Na błoniach pod zamkiem, przy al. Unii Lubelskiej rozlokowało się miasteczko rowerowe – kilkadziesiąt samochodów technicznych, busy i autokary poszczególnych ekip. Miejsce to cieszyło się nie mniejszym powodzeniem od Placu Zamkowego. Można było z bliska przypatrzeć się, jakimi rowerami jeżdżą najlepsi. – Coś niesamowitego. Ile bym dał, żeby mieć taki osprzęt – na oko 60-letni mężczyzna, który przyjechał na miejsce, a jakże, kolarzówką, przez dłuższą chwilę wpatrywał się jak zaczarowany na sprzęt zawodowców.
Zobacz też: Małków Nowy: Motorowerem staranował kombajn. Przerażające!
Polecany artykuł:
Na starcie zaczęło robić się tłoczno o godzinie 13.00. – To jest wyścig, w którym jadą sami mistrzowie. Warto więc popatrzeć na tych bohaterów – namawiał marszałek województwa lubelskiego, Jarosław Stawiarski. On też miał zaszczyt dać znać zawodnikom o starcie. – Moim faworytem jest Michał Kwiatkowski z grupy Ineos Grenadiers.
Zobacz też: Kazimierz Dolny: Wygrał fortunę w Lotto Plus. Tu kupił los
Wiele osób, wśród nich wielu byłych zawodników, po starcie ruszyło za peletonem, chcąc zobaczyć, jak będą sobie radzili na trasie. Pan Artur (49 l.), były kolarz, był trochę zawiedziony tym, co zobaczył. – Za moich czasów miasta zamierały na godzinę przed startem. Przed kolarzami jechały samochody z muzyką, można było kupić sobie pamiątkę bądź dostać jakiś suwenir. A dzisiaj? Góra pięć minut i po wszystkim – ocenia. – Trochę lepiej jest w mniejszych miejscowościach na trasie. Są dyskusje i oczekiwanie...