Rugby w Lublinie skończyło 50 lat. "Za prysznic po treningu służył szlauch z budowy"

2025-10-06 20:02

Rugby przez duże "R" ma w Lublinie już 50 lat! I rugbiści Edach Budowlanych Lublin uczcili ten piękny jubileusz wyjątkowo dobitnie: zaczęli uroczystą Galą w piątkowe popołudnie, a skończyli w prawdziwie rugbowym duchu, na boisku. W sobotę na własnym stadionie grająca w najwyższej klasie rozgrywkowej drużyna pokonała Lechię Gdańsk (27:7), a potem na murawie odbyły się nie mniej emocjonujące pojedynki, bowiem rodzice grali z trenującymi w kilku grupach wiekowych dziećmi, po nich zaś na boisku pojawili się dawni zawodnicy.

O rugby można by opowiadać godzinami, jednak najkrótszą definicję przypisuje się premierowi Wielkiej Brytanii Winstonowi Churchillowi, zresztą w brytyjskim miasteczku Rugby wszystko się zaczęło. - Rugby to chuligańska gra, w którą grają dżentelmeni - brzmi definicja, złośliwcy po cichu dodają, że w innej bardzo popularnej grze zespołowej jest zupełnie odwrotnie. - Rugbista włoży głowę tam, gdzie nikt o zdrowych zmysłach nie przystawi nogi i udaje, że to nie boli - mówią inni.

Coś w tym jest, gdyż to bardzo kontaktowa gra (ilością groźnych kontuzji nie odbiega jednak od średniej w sportach zespołowych), gdzie potrzeba siły fizycznej, sprytu, inteligencji wytrzymałości i nade wszystko serca. Na boisku jest miejsce dla dwumetrowych gigantów i niższych od nich o dwie głowy, każdy znajdzie swoje zadanie. Tacy też panowie zgłosili się na pierwszy trening, który odbył się wiosną 1975 roku, wcześniej w rugby grywano trochę w osiedlowym klubie Spójnia i akademickim AZS. Ale dopiero KS Budowlani pokazali, że Lublin ma jajowate serce.

- W Sztandarze Ludu poszło ogłoszenie o treningu. Na pierwszy zgłosiło się jakieś 40 osób. Bardzo dużo, a ja miałem ze sobą tylko dwie prywatne piłki - wspomina Krzysztof Mikiciuk (68 l.), który wtedy grał już trochę w Mińsku Mazowieckim.

I ruszyło, zwłaszcza, że do Lublina przybył Jan Jagieniak (75 l.), podówczas już wielokrotny medalista Mistrzostw Polski, które zdobywał z AZS AWF Warszawa, w 1980 pojechał grać do Francji, także wtedy będącej w światowym TOP rugby. - Sam nie wiem, kiedy minęło to 50 lat. Pamiętam, że wszystkim wtedy się chciało grać, trenować, przebywać ze sobą. To recepta na sukces - wspominał podczas sobotniego festynu z rugby. Oczywiście oglądał mecz seniorów w gronie kolegów z zespołu, bo to są przyjaźnie na całe życie. Stojący obok niego Mieczysław Leonko (72 l.) także znalazł się w drużynie w 1975 roku.

- To był piękny czas, może dlatego, że byliśmy młodzi?

Nic nie przeszkadzało, nawet to, że początkowo grano na boisku znajdującym się obok budowy wieżowca ZUS (ul. Zana), a za prysznic po treningu służył szlauch z budowy.... W sierpniu 1975 roku rugbiści pojechali na swój pierwszy obóz do Gdańska. Mieszkali na sali gimnastycznej "Lechii".

- Nie dla wszystkich zawodników (ponad 40) wystarczyło polowych łóżek, część z nich spała na materacach gimnastycznych, a jeden... na stole ping-pongowym - wspomina w monografii lubelskiego klubu (wydanej na 45 lecie) Maciej Powała-Niedźwiecki, wybitny rugbista, trener i chodząca encyklopedia polskiego rugby.

Pierwszy oficjalny mecz ligowy zagrali 7 września 1975 roku, dość pechowo przegrywając wtedy u siebie 9:10 z Bałtykiem Gdynia. Pan Mieczysław i pan Jan nie zdecydowali się wyjść na boisko, zagrać w drużynie oldbojów przeciwko juniorom. Ich honor bronił Mikiciuk, który dzielnie rozgrywał piłkę z pozycji łącznika młyna, popularnej "dziewiątki", to od numeru na koszulce.

Nikogo nie zabrakło na III połowie - tak rugbiści nazywają tradycyjne spotkanie przy zimnych napojach, które odbywa się po każdym seniorskim meczu. Niedawni rywale z boiska rozmawiają czasem długo w noc... A rugby w Lublinie ma swój czas - zawodnicy grają na nowoczesnym, przystosowanym do rugby obiekcie, w klubie odbywa się kilkadziesiąt treningów tygodniowo, z "jajem" biegają wszyscy, od kilkuletnich maluszków po seniorów, którzy mają dwie drużyny. Są i Amazonki, drużyna pań, która święci triumfy w Polsce - to ważne, bo kobieca reprezentacja w rugby 7 należy do światowej czołówki. - Lublin to dobre miejsce dla rugby i chcemy, żeby dalej tak było - mówił w rozmowie z Super Expressem dr Krzysztof Żuk, prezydent Miasta Lublin.

Następnych 50-lat sukcesów!

Podaj jajo w Lublinie, czyli piłka do rugby dla każdego

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki