Hala sportowa w Puławach zamieniła się w arsenał. Tłumy na zlocie miłośników broni

2025-10-06 18:09

VII Ogólnopolski Zlot Miłośników Broni Palnej Pro ARMA 2025 gościł w sobotę (4 października 2025) w Puławach na Lubelszczyźnie. Wszystko szło tam w tysiącach: tysiące gości z całej Polski i tysiące sztuk broni palnej, od klasyków po nowoczesne konstrukcje. No i oczywiście VIS-y, najsłynniejsze chyba pistolety skonstruowane w latach 30-tych XX wieku przez polskich inżynierów, nieustający obiekt zachwytu współczesnych kolekcjonerów, którzy dosłownie pławili się w nich w zorganizowanym na terenie zlotu VISowisku...

Nowoczesna hala sportowa na co dzień gości piłkarzy ręcznych Azotów Puławy, w pierwszą sobotę października zamieniła się w prawdziwy arsenał. O tym, że w środku dzieje się coś bardzo ciekawego, świadczyła m.in. ilość aut na parkingu przewidzianym dla kilkuset samochodów. Wszystkie były zajęte. - Najpierw idziemy na VIS-y, potem pogadamy z Leśnym Dziadkiem (Marcin „Leśny Dziadek” Przybysz – inicjator akcji „Strzelnica w każdej gminie”, promotor dostępności strzelectwa w mniejszych społecznościach - przyp. red.), potem ty sobie postrzelasz, a dalej się zobaczy - instruował swego 13-letniego syna ojciec, poprawiając mu czapkę moro, identyczną jak swoją. Przyjechali z Łodzi. - To nasze wspólne święto.

Młodzieniec w czapce moro chyba przekonał ojca do zmiany kolejności, gdyż już po kilkudziesięciu minutach trzymał w ręku marker, którym strzelał na wirtualnej strzelnicy. Nawet tam, w hybrydowym świecie bezpieczeństwo przy broni było najważniejsze. - Ale nie odwracaj się z bronią podniesioną do góry, lufa na dół - grzmiał instruktor na zbyt lekkomyślnego strzelca. Wiadomo, kształtowanie nawyków, aby dobra zabawa nie zakończyła się źle.

Hala sportowa w Puławach zamieniła się w arsenał. Tłumy na zlocie miłośników broni

i

Autor: Mariusz Mucha

Bo broń wychowuje, o tym też mówił w rozmowie z Super Expressem wspomniany "Leśny Dziadek". Człowiek, który ma taką pasję, ma pozwolenie na broń, jest najczęściej osobą poważną i rozważną, wartą zaufania. Czasami objawia się to w osobliwych okolicznościach. - Jeżeli człowiek taki jest np. legitymowany przez policję, to po podaniu numeru PESEL funkcjonariusze dostają informację, że ma pozwolenie na broń, więc jest osobą godną zaufania, sprawdzoną.. - opowiada Marcin Przybysz. - Bo każdy obywatel Polski zanim dostanie pozwolenie na broń, musi zdać egzamin, wykazać się znajomością przepisów, przejść badania psychologiczne, itp. Słowem, nie jest osobą przypadkową.

O pozwoleniu na broń, i to w USA, które dla wielu osób zdają się być rajem dla posiadaczy broni, opowiadali goście Zlotu, którzy jako wojskowi US Army spędzili za oceanem wiele lat. Alex Szelągowski, były żołnierz US Army, były szef ochrony ambasadorów USA w Polsce, właściciel sklepów z bronią w USA i w Polsce, instruktor NRA i PZSS: - To nie jest takie proste i bezproblemowe, jak można o tym przeczytać w Internecie. Przychodząc do sklepu musisz poddać się tzw. background check, sprawdzają cię dokładnie, czy nie masz nic na sumieniu, czy masz czystą kartotekę. Jeśli jesteś ok, każą ci przyjść po broń.. .za 12 godzin, na drugi dzień. Zdarza się, że i później - tłumaczy wojskowy. - Ktoś mianowicie wymyślił, że jeśli chcesz kupić broń, żeby komuś zrobić krzywdę, to w tym czasie ochłoniesz, nie zgadzam się z tym...

A Wojciech „Ski” S., weteran US Army, kolekcjoner i myśliwy, od 25 lat mieszkając w Teksasie dodaje: "Broń nie jest dla wszystkich, tak jak nie każdy powinien jeździć autem, itd. To wielka odpowiedzialność."

Na Zlocie nie brak było jednostek broni takich, którymi trudno byłoby komuś zrobić krzywdę, przynajmniej strzelając. Mowa tu o największym na świecie rewolwerze, który ma... 120 cm długości, 40 cm wysokości i waży 45 kg. Prezentował go dumą Ryszard Tobys z Piotrowa Drugiego w Wielkopolsce. Replika Remingtona powstawała 5 lat. - Jest w pełni użyteczną bronią, można z niego celnie strzelać, bębenek mieści sześć kul, które sam odlewam - opowiada twórca rewolweru, który trafił do Księgi Rekordów Guinessa. Broń, łącznie kilka tysięcy sztuk, wystawcy prezentowali na długich na kilkanaście metrów stołach. W większości, aby wziąć je do ręki, należało najpierw odstać karnie swoje w kolejce do wejścia na stanowisko (widok kilkudziesięciu osób ubranych często w wojskowe ubrania, o wyglądzie groźnych traperów karnie stojących w kolejce - bezcenny) i nałożyć białe rękawiczki. - Ale warto, naprawdę warto - mówi jeden z "groźnych" wychodząc z pistoletowego raju.

Czytaj też: Najniebezpieczniejsze miasta w Polsce w razie wojny. AI wskazała potencjalne cele wroga. Tu może być najgorzej

Podobnie było tam, gdzie wystawiano VIS-y. VIS - to po łacinie "Siła", polski pistolet samopowtarzalny skonstruowany w 1930 r. przez Piotra Wilniewczyca i Jana Skrzypińskiego był prawdziwą siłą polskiej armii, od 1936 r. stanowił uzbrojenie Wojska Polskiego. To oryginalna polska konstrukcja. - Z tym bym się spierał, jest w nim trochę zapożyczeń z colta - spiera się VIS-oznawca w Warszawy, który przyjechał na Zlot z własnym egzemplarzem. - A że jest piękny, to inna sprawa, warto pielęgnować pamięć o nim.

Arsenał w Arenie, czyli Pro Arma zawitała do Puław
Sonda
Czy w Polsce powinien być powszechny dostęp do broni?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki