Brutalne morderstwo w Lublinie. Paulina N. przyznała przed prokuraturą, że zabiła własne dzieci. Według najnowszych ustaleń 26-latka udusiła cała trójkę własnymi rękoma; 4-letniego chłopca, 2-letnią dziewczynkę i 9-miesięczną dziewczynkę. Domniemana morderczyni złożyła szczegółowe zeznania ws. śmierci swoich dzieci.
Zobacz więcej: Matka udusiła własne dzieci? Sąsiedzi: Krzyczała na nie, wyzywając od najgorszych
Zabójstwo w Lublinie. Paulina N. przyznaje: "udusiłam"
Na zwłoki swoich wnucząt trafiła babcia. Piekło wyszło na jaw w czwartek nad ranem przy ul. Nadbystrzyckiej w centrum Lublina, choć - według relacji sąsiadów - trwało od dawna. Już w piątek Paulina N., 26-letnia matka trafiła przed oblicze prokuratora w Prokuraturze Okręgowej w Lublinie.
- W trakcie przesłuchania podejrzana przyznała się do zarzucanych jej czynów. Składała wyjaśnienia dosyć szczegółowe, których treści w tej chwili nie ujawniamy, ponieważ będziemy je weryfikować – przyznaje rzeczniczka prok. Agnieszka Kępka. Wniosek o zastosowanie aresztu jeszcze dziś ma trafić do sądu.
Z postawionych zarzutów wynika, że kobieta udusiła cała trójkę maluchów gołymi rękami. To - jak na razie - wersja wstępna, przyjęta po rozmowie z lekarzem, który wykonywał sekcję zwłok.
Polecany artykuł:
Więzienie? Najpierw jeszcze psychiatra
Choć Paulina przyznała się do zabójstwa, prokuratura nie wyklucza jeszcze zasięgnięcia opinii biegłego psychiatry. Takie badanie miałoby odpowiedzieć na pytanie, czy kobieta w trakcie dokonywania ataków była poczytalna. Jak na razie wiadomo, że była wtedy trzeźwa. Jeżeli zarzuty stawiane przez prokuraturę potwierdzą się przed sądem, 26-latka może usłyszeć wyrok dożywotniego pozbawienia wolności.
Paulina N. miała problemy
Co wiadomo o domniemanej morderczyni? Miejski Ośrodek Pomocy Rodziny w Lublinie przekazał PAP, że 26-latka prowadziła się do Lublina z trójką dzieci z jednej z podlubelskich gmin. W czerwcu wynajęła mały domek (pokój z kuchnią i łazienka) przy jednej z bocznych uliczek przy ul. Nadbystrzyckiej. W lipcu zgłosiła się do MOPR o pomoc w ubieganiu się o alimenty. Przy pomocy rodziców doprowadziła nieruchomośc do stanu używalności, przedstawiciele MOPS utrzymują, że nie mieli informacji o jakichkolwiek nieprawidłowościach czy problemach opiekuńczo-wychowawczych w relacji jej do dzieci.