W mieszkaniu na LSM-ie w Lublinie odpalił fajerwerki i rzucił w dół, pod nogi spacerującej tam rodziny z dziećmi. Czy 50-letni mieszkaniec miasta postradał zmysły?! Petardy zaczęły strzelać we wszystkie strony, a cała „zabawa” mogła skończyć się tragicznie. Jak można wpaść na taki pomysł? Teraz mężczyzna usłyszał zarzut narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Za jego „wybryk” może mu grozić nawet więzienie.
Temat nieodpowiedzialnego korzystania z petard i fajerwerków na przełomie starego i nowego roku powraca rokrocznie, jak bumerang. Odpalają je dzieci bez nadzoru dorosłych, sami dorośli też często zapominają o bezpieczeństwie swoim i innych, a – tak czy inaczej – cierpią zwierzęta i ich właściciele. W tym przypadku jednak, w Nowy Rok na LSM-ie mogło dojść do prawdziwej tragedii.
Groźne zdarzenie miało miejsce 1 stycznia, około godz. 13.30 w Lublinie. Sprawą zajęli się policjanci, powiadomieni przez wystraszoną rodzinę.
– Zgłaszająca razem ze swoją siostrą oraz trójką małych dzieci, w tym jednym w wózku wybrały się na spacer. Przechodząc obok jednego z bloków w dzielnicy LSM, ktoś nagle wyrzucił z balkonu fajerwerki, które spadły na trawnik bezpośrednio przed idące kobiety – relacjonuje kom. Kamil Gołębiowski z Komendy Miejskiej Policji w Lublinie. – Z wyrzutni zaczęły wydobywać się wystrzały we wszystkich kierunkach, także w stronę kobiet.
Na szczęście nikomu nic się nie stało, było dużo huku i jeszcze więcej strachu, ale nikt nie został ranny. Nietrudno jednak sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby petardy eksplodowały bliżej dzieci albo trafiły w nie fajerwerki.
Polecany artykuł:
Policjanci pojawili się na miejscu i za chwilę zapukali do drzwi „pirotechnika” z LSM-u. To 50-letni mieszkaniec Lublina. Został zatrzymany. – Wczoraj usłyszał zarzuty narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życiu lub zdrowia – informuje Gołębiowski. 50-latkowi może grozić kara nawet trzech lat więzienia.