Ojciec i syn zginęli pod Lublinem. Rozpędzony TIR staranował ich busa na ekspresówce. "Widziałem tylko auto"

2025-09-03 14:46

Tragiczny wypadek na obwodnicy Lublina. Grzegorz U. (49 l.) i jego syn Krystian (28 l.) zatrzymali się na pasie awaryjnym, aby wymienić koło w swoim busie. Choć mieli na sobie kamizelki odblaskowe i ustawili trójkąt ostrzegawczy, rozpędzony TIR wjechał w nich z ogromną siłą. Obaj zginęli na miejscu. Kierowca ciężarówki, 31-letni obywatel Ukrainy, trafił do aresztu.

  • Do tragedii doszło w nocy z soboty na niedzielę na obwodnicy Lublina, niedaleko zjazdu w stronę Warszawy.
  • Grzegorz (49 l.) i jego syn Krystian (28 l.) zatrzymali się na pasie awaryjnym, aby wymienić koło w busie.
  • Mimo kamizelek odblaskowych i ustawionego trójkąta ostrzegawczego, zostali potrąceni przez TIR-a marki Scania.
  • Kierowca ciężarówki, 31-letni Serhyi V. z Ukrainy, twierdził, że nie zauważył ludzi stojących przy pojeździe.

Ojciec i syn zginęli natychmiast - rozpędzony TIR zdmuchnął Grzegorza (+49 l) i Krystiana (+29 l) z tego świata w chwili, kiedy w nocy zmieniali koło w swym busie, stojącym na skraju pasa awaryjnego ruchliwej ekspresówki pod Lublinem. Ufali, że światła awaryjne auta i odblaskowe kamizelki dadzą im bezpieczeństwo w tych skrajnie niebezpiecznych warunkach. Nie dały... Serhyi V. (31 l.) po prostu ich nie zauważył

Do tragedii doszło w nocy z soboty na niedzielę na obwodnicy Lublina, niedaleko zjazdu łączącego ruch z Rzeszowa i Lublina w stronę Warszawy. - Z ustaleń pracujących na miejscu zdarzenia policjantów wynika, że dwóch mężczyzn w wieku 49 i 28 lat podczas wymiany koła w samochodzie zostało potrąconych przez pojazd ciężarowy marki Scania, którym kierował 31-letni obywatel Ukrainy. Mężczyźni mieli na sobie kamizelki odblaskowe. Miejsce było oznaczone trójkątem ostrzegawczym - opowiada podinspektor Kamil Gołębiowski z KMP w Lublinie.

"Widziałem tylko auto"

Grzegorz (49 l.) i jego syn Krystian (28 l.) prowadzili pod Kraśnikiem firmy budowlane, wykończeniowe. Feralnej nocy jechali busem na zachód Europy, gdzie trafiła im się intratna robota. W aucie mnóstwo jedzenia, ubrań, itp., jak to u robotników jadących do pracy. Ujechali jakieś 70 km, kiedy złapali gumę i zjechali na pobocze. Niestety, nie do samej krawędzi prawej strony, pracując przy lewej, tylnej oponie musieli przebywać na jezdni. Zginęli natychmiast. - Widziałem tylko auto. Nie widziałem, że na drodze stoją ludzie. Nie mogłem zjechać na lewy pas, bo pędzili nim inni kierowcy - tłumaczył 31-latek z Ukrainy, który prowadził ciężarówkę. Był trzeźwy.

Trafił do aresztu. Grozi mu 8 lat więzienia.

Groza na przejeździe. Samochód potrącił 14-latkę na hulajnodze. Nagranie daje do myślenia
Lublin SE Google News

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki