dramat mieszkańców

Na 10 piętro po schodach. Mieszkańcy "lubelskiego Manhattanu" są załamani. "Rodzinne święta: żona, ja i nikt więcej"

2024-12-05 15:45

Kiedy w 1997 roku wprowadzali się doń pierwsi lokatorzy, czuli się naprawdę wyróżnieni. Wybudowany w nowoczesnym stylu dziesięciopiętrowy wieżowiec przy ul. Wyżynnej w Lublinie cieszył oko piękną formą i połączeniem białej elewacji z czerwoną cegłą. Dzisiaj lokatorzy "lubelskiego Manhattanu", jak nazwano punktowiec, nie dowierzają w swe "szczęście": do Sylwestra nie będą działać windy w wieżowcu. Dla starszych lokatorów to koszmar...

Dwieście jeden schodów... dokładnie tyle trzeba pokonać wchodząc na X piętro wieżowca przy ul. Wyżynnej w Lublinie. Wchodzić w sensie ścisłym, ponieważ windy nie działają i działać nie będą aż do Sylwestra. Dla w miarę wysportowanego mężczyzny to ponad dwuminutowa wspinaczka, z dłuższym "wyrównywaniem" oddechu na samej górze. Sęk w tym, że na wyższych piętrach większość mieszkańców patrzy się na to z przerażeniem. Im daleko do kategorii "w miarę wysportowany mężczyzna". Dla pana Waldemara, który z żoną Bogumiłą zajmuje mieszkanie na X piętrze to koszmar. Oboje są już na emeryturze, są schorowani i po operacjach. Czują się uwięzieni we własnych czterech kątach. Jak wszyscy inni, o tym, co ich czeka dowiedzieli się z kartek wywieszonych na klatce schodowej. Z dnia na dzień windy działać nie będą. Aż do 31 grudnia - wyczytali z nich.

- Czekają nas rodzinne święta. Żona i ja i nikt więcej - kręci głową mężczyzna. Owszem, będą korzystać z pomocy administratora, który zobowiązał się do donoszenia zakupów, pomocy w zejściu czy wejściu do domu. Ale... - Windy psuły się już wcześniej. Nikt nie zadbał o to, żeby zająć się tym w odpowiednim czasie.

Wieżowiec od początku należy do Miasta Lublin. Administruje nim Zarząd Nieruchomości Komunalnych. Pracownicy nie chowają głowy w piasek i przyznają, to nie powinno się zdarzyć.

- Wyłączenie wind wynika z tego, że zagrażały one bezpieczeństwu osób przebywających w wewnątrz. Konieczne są wymiany elementów konstrukcyjnych, jak również elektroniki. Wobec czego podjęliśmy takie, a nie inne decyzje. Chciałem z tego miejsca oczywiście również przeprosić serdecznie wszystkich mieszkańców za zaistniałe problemy - czytamy na stronie Eska Lublin słowa Michała Makowskiego, zastępcy kierownika działu eksploatacji Zarządu Nieruchomości Komunalnych w Lublinie. - Zasadniczym problemem jest to, że są to windy, których producent zaprzestał produkowania, właściwie już nie ma go na rynku od 15 lat. Co za tym idzie, brak jest części zamiennych do tych wind. Znaleźliśmy jednego producenta, dosłownie jednego, który wykonuje określone części, ale na chwilę obecną dostaliśmy informację, że okres oczekiwania jest 30-dniowy.

Makowski deklaruje, że nie zostawią lokatorów samych sobie. - Ze strony ZNK chciałem powiedzieć, że zapewnimy wszystkim osobom potrzebującym możliwość dzwonienia do nas i mówienia, jakie problemy w związku z tą sytuacją mają, czyli powiedzmy jakieś zakupy, jakieś wyprowadzenie psa. Będziemy państwu pomagać - obiecuje, na każdym piętrze pojawiły się odpowiednie informacje.

"To naprawdę nie pierwszy raz"

Edyta Hoffman zżyma się, jak słyszy takie tłumaczenia. Mieszka na IV piętrze. Ma trójkę dzieci i 15-letnią Lady, owczarka niemieckiego, którego musi znosić po schodach na spacery. Z tym nikt jej przecież nie pomoże... - To naprawdę nie pierwszy raz, kiedy coś się psuje w tym domu. I nigdy nikogo to nie obchodziło. Ciekawe, kto dopuścił do tego, że są w tak tragicznym stanie - zastanawia się na głos.

Czytaj też: Jedzenie w PRL-u! Dziś przyprawia o dreszcze, dawniej były rarytasem. Takie rzeczy jedli nasi rodzice i dziadkowie

Na 10 piętro po schodach. Mieszkańcy lubelskiego Manhattanu są załamani

i

Autor: MARIUSZ MUCHA / SUPER EXPRESS

Grunt, żeby nie stracić pogody ducha w takiej sytuacji - zdaje się mówić zachowanie pani Jolanty Popiołek z V piętra. To 100 schodków od świata, bardzo dużo dla osoby w dojrzałym wieku, która z powodów kłopotów z kręgosłupem musi pomagać sobie laseczką. - Szkoda słów, to całkowity brak profesjonalizmu. Boję się, co jeszcze wymyślą, tylko w pobieraniu czynszu, i to bardzo wysokiego, są sprawni - nie kryje swojego zdania, ale poddawać się nie zamierza. Torba na kółkach, laseczka w ręku i rusza przed siebie. Wróci wieczorem. - Tak sobie poukładałam sprawy, żeby nie ruszać się z domu przez tydzień - tłumaczy.

Wieżowiec przy Wyżynnej 16 Manhattanu już nie przypomina, bardziej południowy Bronx. Jest zniszczony, każdy może doń wejść. Instalacja domofonu przy klatce wejściowej straszy pustymi oczodołami po przyciskach z numerami mieszkań. Ale to już nie wina zarządcy...

Sonda
Czy interesujesz się historią Lublina?