Maszyna zmiażdżyła głowę 29-latka w Poniatowej (pow. opolski) na Lubelszczyźnie. Horror miał miejsce podczas nocnej zmiany (31.01/1.02) w zakładzie produkcyjnym Brass. To odlewnia metali nieżelaznych. Jak i dlaczego doszło do makabrycznego wypadku?! Młody mężczyzna zginął na miejscu, w jednej chwili, gdy tylko potężna prasa zmiażdżyła część jego ciała.
Okoliczności makabry bada prokuratura i inspekcja pracy, ale na wyniki śledztwa przyjdzie nam jeszcze poczekać. Sprawa jest trudna do wyjaśnienia m.in. dlatego, że jedyny naoczny świadek przerażającego wypadku długo nie był w stanie opowiedzieć o tym, co się stało. Nic dziwnego. To, co w nocy zdarzyło się w fabryce w Poniatowej, jest wstrząsające.
Zobacz też: Myśliwy zastrzelił dziecko. Nie odpowie za zabójstwo?! Zbrodnia w Kluczkowicach
Do makabry doszło podczas nocnej zmiany – między 31 stycznia a 1 lutego. 29-letni pracownik zginął na miejscu, gdy pracująca maszyna produkcyjna zmiażdżyła mu głowę. Okoliczności tragedii w Poniatowej bada Prokuratura Rejonowa w Opolu Lubelskim. Śledztwo jest prowadzone w kierunku paragrafu mówiącego o nieumyślnym spowodowaniu śmierci. Sprawa jest jednak na wstępnym etapie.
– Na miejscu wypadku przeprowadzono oględziny zwłok i maszyny z udziałem prokuratora i biegłego. Zarządzono sekcję zwłok 29-letniego mężczyzny, ale na ten moment nie mamy jeszcze wyników – informuje prokurator rejonowy w Opolu Lubelskim, Marcin Pytka, cytowany przez Polską Agencję Prasową.
Śledczy muszą wyjaśnić przede wszystkim, dlaczego doszło do tragedii i czy można jej było uniknąć. To niezwykle ważne pytania, choć żadne z nich nie wróci już życia 29-latka, który zginął w makabrycznych okolicznościach. Prokurator Pytka tłumaczy, że śledczy wykonują obecnie dalsze czynności zmierzające do ustalenia, „co było bezpośrednią przyczyną, że ten człowiek znalazł się w tej prasie”. Łatwo się domyślić, że pracownik w ogóle nie powinien zbliżać się do maszyny, która może ruszyć, a skutki kontaktu z nią mogą być tak przerażające. Niestety, w zakładzie w Poniatowej ziścił się najczarniejszy możliwy scenariusz…
– Będziemy też przesłuchiwać świadków – zapowiada prok. Marcin Pytka. – Przesłuchanie bezpośredniego świadka nie było do tej pory możliwe ze względu na jego stan psychiczny. Jeżeli jego stan się poprawi, to będą wykonywane dalsze czynności – tłumaczy.
Kontrolę w sprawie makabrycznego wypadku w Poniatowej, w którym zginął 29-letni mężczyzna, prowadzi też Okręgowy Inspektorat Pracy w Lublinie, wyjaśniając, czy na ternie fabryki – zwłaszcza w tym konkretnym przypadku – przestrzegano przepisów BHP i Prawa pracy.
Zobacz też: Zagrody. To był horror. Zginęły w sumie trzy osoby. Tragiczny bilans
Lokalne media podają, że młody mężczyzna, który zginął śmiercią tragiczną, pracował w zakładzie w Poniatowej od ośmiu lat. Na co dzień zajmował się właśnie obsługą maszyn odlewniczych. Dlaczego doświadczony pracownik, który znał konstrukcję i moc tych pras, był tak nieostrożny? Jak i dlaczego doszło do tej tragedii?
Firma nie komentuje sprawy, czekając na ustalenia śledztwa. – Stała się straszna tragedia. To jedynce, co mogę powiedzieć w tej chwili – mówi Grzegorz Olchawski, prezes spółki, w rozmowie ze Wspólnotą Opolską. – Nie chcę gdybać, jak doszło do tej tragedii. Są odpowiednie organy, które to ustalą i będzie wiadomo – zaznacza.