Groziło jej dożywocie, jednak za niecałe 5 lat może wyjść na wolność. Proces Anny K. zaczął się w kwietniu. W zaciętej twarzy sprawczyni nie widać było ani krzty poczucia winy, że zabiła matkę czworga dzieci, że Ignaś za kilka dni świętować będzie czwarte urodziny bez mamy. Z jej twarzy ani przez chwilę nie zginął grymas złości i poczucia urazy nie zdobyła się na słowo przepraszam. Nie okazała najmniejszej skruchy, pytana przez dziennikarzy rzuciła jedynie niedbale, że żałuje...
28 maja 2022 roku Anna K. wracała kompletnie pijana do domu pod Krasnystawem. Na parkingu uszkodziła dwa auta. Uciekając doprowadziła do kolizji z kolejnym, zaparkowanym samochodem, a potem wjechała w rower Agnieszki N. Na foteliku za nią siedział trzyletni wówczas syn Ignacy. - Na miejscu szybko okazało się, że kierująca jest pijana. Podczas próby przebadania stała się agresywna i wulgarna wobec policjanta - informował na gorąco nadkom. Andrzej Fijołek z KWP w Lublinie.
Pani Agnieszka z ciężkimi urazami głowy trafiła do szpitala w Lublinie, niestety, lekarze nie zdołali jej uratować. Umarła po dwóch dniach nie odzyskawszy przytomności. Osierociła Ignasia oraz trzy jego siostry: Gabrysię (23 l.), Bernadettę (17 l.) i Weronikę (13 l.). Jej synek wyszedł na szczęście z opresji obronną ręką. Jest zdrowy. – Moja żona była wspaniałą kobietą. Wszystkim nam jej bardzo brakuje. Synek właściwie codziennie pyta o mamę. Od razu powiedziałem mu prawdę, że mamusia umarła, że jej nie ma. Mówię mu, że jest teraz po drugiej stronie słoneczka – opowiadał nam zrozpaczony mąż.
W czwartek Sąd Okręgowy w Zamościu uznał, że nie można mówić o zabójstwie, nawet z zamiarem ewentualnym. I skazał kobietę na karę łączną 8 lat więzienia. - To skandal i kpina - ocenia rodzina zmarłej. Na pewno nie zgodzi się na taki wymiar kary i będzie składać apelację.