Przed Sądem Okręgowym w Lublinie rozpoczął się proces 27-letniego Mariusza S. podejrzanego o zabójstwo 65-letniego Zbigniewa H. w październiku ubiegłego roku w Lublinie. Kulisy zbrodni na Bazylianówce są przerażające. Młody mężczyzna zaszlachtował swoją ofiarę „za matkę”? Miał żal o jej śmierć, ponoć chciał zabrać 65-latka na jej grób…
Doszło do przerażającej tragedii. Zbigniew konał na tym samym łóżku, na którym kilka miesięcy wcześniej zmarła matka Mariusza S. 27-latek przekonuje, że nie chciał zabić. Na sali sądowej zalewał się łzami.
Polecany artykuł:
27-letni Mariusz S. odpowiada za zabójstwo Zbigniewa H. Przypomnijmy, że do zbrodni doszło w mieszkaniu 65-latka przy ul. Bazylianówka w Lublinie. Tragedia miała miejsce 8 października 2021 roku. To nie było przypadkowe zdarzenie. Młody mężczyzna celowo pojawił się w domu Zbigniewa H., gdzie jeszcze niedawno mieszkała jego matka. Kobieta zmarła niedługo wcześniej.
Zdaniem prokurator Małgorzaty Duszyńskiej Mariusz S. działał z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia Zbigniewa H. Wielokrotnie zadał mu uderzenia nieustalonymi narzędziami, powodując obrażenia, w następstwie których 65-latek doznał wstrząsu pourazowego skutkującego jego zgonem – dowodzi prokuratura.
Mariusz S. został doprowadzony na rozprawę z aresztu śledczego. Przyznał się do pobicia, ale nie do działania z zamiarem pozbawienia życia. – Przyznaję się do pobicia pana H., wskutek czego on po prostu umarł, ale nie przyznaję się do zamiaru zabójstwa. Naprawdę, ja nie chciałem go zabijać – powiedział Mariusz S., cytowany przez PAP. Odmówił składania wyjaśnień i odpowiadania na pytania.
Sędzia Mirosław Brzozowski odczytał wyjaśnienia złożone przez Mariusza S. podczas śledztwa. Przyznając się do pobicia i słuchając opisu zabójstwa, oskarżony płakał, mówił, że nie chciał tego zrobić i wyrażał żal z powodu tego, co się stało – relacjonuje PAP.
Polecany artykuł:
Na ławie oskarżonych zasiadł także odpowiadający z wolnej stopy 71-letni Jan Ł., który według ustaleń prokuratury był świadkiem zdarzenia, ale nie zawiadomił policji o przestępstwie. Jan Ł. nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i zaprzeczył swojej obecności przy zajściu. Wcześniej zeznawał inaczej i w czasie śledztwa przyznał nie raz, że widział atak. Dlaczego zmienił zdanie? 71-latek nie umiał tego wyjaśnić.
W akcie oskarżenia prokuratura wskazała, że w dniu śmierci Zbigniew H. spotkał się w swoim mieszkaniu ze znajomymi, z którymi spożywał piwo i tanie wino. W pewnym momencie w lokalu pojawił się Mariusz S. – syn zmarłej kilka miesięcy wcześniej partnerki 65-latka – i wręczył uczestnikom spotkania pieniądze na zakup alkoholu. Po pewnym czasie z mieszkania wyszła część osób, zostali tylko Zbigniew H., Mariusz S. i Jan Ł.
W toku śledztwa Mariusz S. wyjaśnił, że został sprowokowany przez Zbigniewa H., który – według oskarżonego – wyzywał jego zmarłą matkę. Następnie między 27-latkiem i 65-latkiem doszło do kłótni.
– W pewnym momencie Mariusz S. przyniósł z kuchni nóż i ugodził Zbigniewa H. w okolice brzucha – dowodzi prokuratura w akcie oskarżenia.
Prokuratura podała, że Jan Ł. przez pewien czas próbował uspokoić mężczyzn, ale po ataku uciekł.
Dwa dni później znajomy Zbigniewa H. powiadomił służby ratownicze, że nie ma kontaktu z 65-latkiem. Po wyważeniu okna, w mieszkaniu znaleziono zwłoki gospodarza, na których ujawniono szereg obrażeń. Tego samego dnia w hotelu w Lublinie zatrzymano Mariusza S., któremu postawiono zarzut zabójstwa.
Jak wskazała prokuratura, podejrzany spowodował u Zbigniewa H. liczne, ciężkie obrażenia ciała, które świadczą o niezwykłej intensywności i sile jego działania. Mariusz S. nie był wcześniej karany. Za zabójstwo grozi mu dożywocie.