Wszystko zaczęło się na portalu randkowym, ale tam się nie skończyło. Bilans ich związku to złamane serce i setki tysięcy złotych, jakie oszust wyłudził od mieszkanki Lublina. Chciała mu pomóc w walce ze śmiertelną chorobą, bo mężczyzna przekonywał, że ma guza mózgu. Później „wyzdrowiał” i zniknął, razem z pieniędzmi. W poniedziałek okradziona mieszkanka Lublina zauważyła go na ulicy, rozpoznała i postanowiła działać.
Zobacz też: Maksym zatopił nóż w ciele 24-latka. Krwawy horror w Kozłówce. „Usiłowanie zabójstwa”
Poznali się online, ale spotykali się nie tylko w świecie wirtualnym. To nie był jakiś wirtualny oszust, znała go, spotykali się, rozmawiali telefonicznie…
– Kiedy wzbudził ogromne zaufanie mieszkanki Lublina, tak prowadził rozmowę, że z biegiem czasu poprosił o pożyczenie pieniędzy. Środki miały zostać przeznaczone na jego leczenie, ponieważ, jak twierdził, jest poważnie chory, ma stwierdzonego guza mózgu i musi przejść kosztowną terapię onkologiczną – opisuje mł. asp. Kamil Karbowniczek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Byli sobie bliscy, a ona chciała zrobić wszystko, co możliwe, by pomóc mu w walce z chorobą. Oddała to, co miała, a do tego zaciągała kolejne kredyty na kosztowną terapię. – Ofiara przekazywała pieniądze „do ręki” przed placówkami medycznymi, gdzie miał mieć umówione wizyty oraz przelewami bankowymi – relacjonuje Karbowniczek.
„Terapia” i ich kosztowna relacja trwała miesiącami. W końcu jednak coś się zmieniło.
– Mężczyzna po kilkumiesięcznej znajomości zerwał kontakt z kobietą, twierdząc, że już wyzdrowiał i do niej nie pasuje – opisuje mł. asp. Kamil Karbowniczek. – Mieszkanka Lublina zdecydowała się złożyć zawiadomienie w prokuraturze. Oszust oszukał ją łącznie na ponad 350 tysięcy złotych.
Mężczyzna zniknął, dosłownie zapadł się pod ziemię i zerwał kontakt z oszukaną kobietą. 38-latek ukrywał się też przed policją. Sprawą zajęła się prokuratura. I być może mężczyzna wciąż byłby na wolności, gdyby nie zbieg okoliczności, jaki miał miejsce w poniedziałek. – Pokrzywdzona na jednej z lubelskich ulic zauważyła 38-latka. Natychmiast poinformowała o tym policjantów – opisują mundurowi. Funkcjonariusze zatrzymali mężczyznę, który szybko nie wróci na wolność. Sąd zadecydował, że najbliższe trzy miesiące 38-latek spędzi w areszcie i to tam poczeka na swój proces.
Wczoraj oszust usłyszał zarzut doprowadzenia mieszkanki Lublina do niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości, poprzez wprowadzenie w błąd co do swojego stanu zdrowia oraz środków finansowych potrzebnych na leczenie. Zgodnie z przepisami grozi mu kara 10 lat pozbawienia wolności.