Lubelska Giełda Staroci. Zobaczcie, co było do kupienia. "Ludzie doceniają jakość tych wyrobów"

2025-05-26 10:12

Słońce, które po kilku dniach nieobecności wróciło nad Lublin sprawiło, że na Lubelskiej Giełdzie Staroci pojawiło się wielu sprzedających, jak i kupujących przysłowiowe „mydło i powidło“. Jako że zbliża się Dzień Dziecka, sprawdziliśmy, na jakie prezenty mogą pozwolić sobie milusińscy... przed pięćdziesiątką, którzy chcieliby sobie przypomnieć dzieciństwa smak.

Dzień Dziecka dla starszaków

Wiele razy słyszy się od mężczyzn w wieku np. 48 lat, że w ich przypadku najcięższe było pierwsze czterdzieści parę lat dzieciństwa. Oczywiście to żart, w wieku tym ze łzą w oku i westchnieniem tęsknoty wraca się do lat osiemdziesiątych i początku lat dziewięćdziesiątych, które choć siermiężne i trudne, zapisały się w głowie pięknem wspomnień. Dzieciństwa i młodości właśnie. Na Lubelskiej Giełdzie Staroci, która odbywa się w ostatnią niedzielę miesiąca na Placu Zamkowym można tych wspomnień dotknąć i zabrać je do domu.

Zrobić sobie prezent z epoki na Dzień Dziecka? Proszę bardzo. "Resoraki", czyli modele aut z lat osiemdziesiątych wystawiło kilku wystawców. Zazwyczaj to bardzo popularne "matchboxy", choć nie brak także wyrobów konkurencji z tamtych czasów, czyli samochodzików firmy "majorette". Te ostatnie miały mniej szczegółów, wygrywały jednak z "matchboxami" sprężystością, resorowaniem autka, od którego wzięła się nazwa "resorak".

- Modele z lat osiemdziesiątych cieszą się coraz większym powodzeniem, zarówno wśród zwyczajnych kupujących, jak i kolekcjonerów, których jest już sporo - opowiada Grzegorz Budzyński, kupiec z Radomia. W ofercie ma kilkadziesiąt modeli, głównie „matchbox“, w zależności od stanu zachowania należy szykować 15-40 zł za sztukę. Np. piękny ford cortina (model wyprodukowany w 1979 roku) pochodzący najpewniej z półki Pewexu (kosztowały od 90 centów w górę) posłuży jeszcze długo. - Ludzie doceniają jakość tych wyrobów, choć często słyszę także "zostaw, w markecie ci kupię taniej i nowy".

Z czterech kółeczek samochodzików warto przesiąść się na dwa rowerowe. Jubilat, wigry 3, pelikan.... - Tamte rowery mają swój czar, a należycie zadbane dają wiele przyjemności z jazdy. Co ciekawe, na rowery z lat osiemdziesiątych przesiada się coraz więcej młodych osób, które poświęcają swój czas na przywrócenie im stanu z lat świetności - opowiada Piotr Kańczugowski z Lubelskiego Towarzystwa Retrocyklistów, którego członkowie pojawili się na "starociach". Na giełdzie kupić można było m.in. pelikana za 150 zł i waganta za 400 zł.

Aby szpan był już pełny, warto pojechać na przejażdżkę z muzyką w uszach. Wprawdzie kusił radiomagnetofon „grundig“ za 80 zł, który od biedy zagra na bateriach, to prawdziwym rarytasem była "mydelniczka", czyli walkman firmy Philips w czerwonym kolorze. Za model z końcówki lat osiemdziesiątych należało zapłacić 70 zł. Do tego kasety magnetofonowe z muzyką. Ceny różne. Od 10 zł za disco polo, po 40 zł za rzadziej występujące tytuły. Zwolennicy mocniejszego brzmienia na pewno zwróciliby uwagę na kasetę "Kreatora" (płyta „Renewal“ z 1992 roku), jedną z pierwszych oryginalnych, nie pirackich, kaset obecnych na rynku w Polsce. "Metalowcy" zachwyciliby się także wykonanymi z gipsu czaszkami do postawienia na biurko (100 zł), może też skusiliby się na "kapsle", czyli przypinane do kurtki znaczki z logo kapel, po 5 zł sztuka, ale trzeba grzebać w ich poszukiwaniu w wielkim pudle z "mydłem i powidłem".

Oczywiście nie samą muzyką człowiek żyje, czasami warto coś przeczytać. Komiksy oczywiście, opowieści o dzielnych wojach Mirmiła "Kajko i kokosz - Dzień Śmiechały, Festiwal Czarownic" w kiepskim niestety stanie można było kupić po 5 zł. Piękne, kolekcjonerskie sztuki "Kapitana Klossa" były po 100 zł sztuka. Drogo? Wspomnienia nie mają ceny. Stąd też kupno zegarka "Kessel", tzw. elekronika z "7 melody chrono" za 50 zł jest jak najbardziej usprawiedliwione.

Sonda
Czy interesujesz się historią Lublina?
Polska na ucho
Radio w genach

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki