Nauczka na przyszłość

Kobieta myła okna. Nagle doszło do nieszczęścia. Nikt nie słyszał jej wołania o pomoc

2024-09-30 7:20

Prawie jak list rozbitka z prośbą o pomoc wrzucony do morza z nadzieją na uwolnienie. W Świdniku (woj. lubelskie) "rozbitkiem" okazała się kobieta, którą figlarny los uwięził w pokoju mieszkania na 7. piętrze, bez telefonu i zbyt wysoko, aby ktoś usłyszał jej wołania. Proszę mi pomóc. Myłam okno i zatrzasnęły się drzwi od pokoju i nie mogę wyjść - napisała na kartce papieru, którą cisnęła przez okno. Na szczęście dostali ją świdniccy strażnicy miejscy.

Do siedziby Straży Miejskiej w Świdniku przyszła kobieta i wręczyła dyżurnemu kartkę papieru. Choc treść listu, napisanego kredką równym, ładnym pismem brzmiała zgoła krotochwilnie, to strażnicy podeszli do niej niezwykle poważnie. - Proszę mi pomóc. Myłam okno i zatrzasnęły się drzwi od pokoju i nie mogę wyjść.(...) Proszę powiedzieć mojej córce to może przyjdzie i otworzy z drugiej strony. Dziękuję - napisała tajemnicza pani, list następnie wyrzucając przez okno, niczym rozbitek na bezludnej wyspie list w butelce. Choć nie było tam ani adresu, starsza pani napisała, gdzie pracuje jej córka. Strażnicy miejscy, Marta Gardziała i Marcin Szkudziński ruszyli na poszukiwania.

Uwinęli się szybko. Strażnicy powiadomili córkę, która na szczęście dysponowała swoim kompletem kluczy i uwolniła mamę z zatrzaśniętego pokoju. Kobiecie nic się jej nie stało, w dobrym humorze i zdrowiu czekała na pomoc. - Wiedziałam, że się uda - powiedziała dziękując za pomoc.

Jak się okazało, zdarzenie było wynikiem osobliwego zbiegu okoliczności.

- W wyniku przeciągu zatrzasnęły się drzwi, a stojąca na korytarzu drabina, przewracając się zablokowała klamkę uniemożliwiając wyjście z pokoju. Na dodatek kobieta nie posiadała przy sobie telefonu. Przez otwarte okno mieszkanka Świdnika próbowała wezwać pomoc, ale jej głos był niesłyszalny dla przechodniów. Nie słyszała też wołania z ulicy - opowiada Marta Gardziała.

Listen on Spreaker.