Jarmark Jagielloński 2025 w Lublinie. Kolorowe tłumy, muzyka i tradycja sprzed wieków

2025-08-25 12:30

Kilkaset lat temu, za Jagiellonów, jarmarki w Lublinie należały do największych w tej części Europy i zjeżdżali się nań kupcy z czterech stron świata, od Ormian i Tatarów, przez Włochów, Greków na Anglikach i Szkotach kończąc. Kilkusetletnią tradycję, ale w nowoczesnej odsłonie od 2007 roku kontynuuje w Kozim Grodzie Jarmark Jagielloński od 2007 roku, który odbył się w minony weekend w Lublinie...

  • Jarmark Jagielloński 2025 odbył się 22–24 sierpnia w Lublinie.
  • Nawiązuje do tradycji jarmarków z czasów Jagiellonów.
  • Obecni byli rzemieślnicy, artyści i muzycy.
  • Można było kupować wyroby i brać udział w warsztatach.
  • Atmosferę tworzyły tłumy, muzyka i barwne stoiska.
  • Tradycja sięga XIV wieku, gdy Lublin był centrum handlu.
  • Dziś to jedno z największych wydarzeń kulturalnych miasta.

Impreza odbywająca się w dniach 22-24 sierpnia 2025 roku na Starym Mieście, zachwycała wielobarwnym, głośnym i pięknym obliczem. Kogóż tam nie było - od hafciarek przez prząśniczki, rzeźbiarzy, twórców narzędzi, po muzyków wytwarzających tradycyjne instrumenty. Jak tłumaczyli organizatorzy: "O naszych targach myślimy jak o wielkiej wystawie dzieł sztuki tradycyjnej. Wyjątkowej, ponieważ dającej możliwość nie tylko zapoznania się z działalnością twórców, ale także pozwalającej nabyć ich wyroby. Szczególnej, gdyż pozwalającej na bezpośredni kontakt z mistrzami, podglądanie ich przy pracy czy nawet zostanie ich uczniem za sprawą festiwalowych warsztatów. Odwiedzający festiwal mieli możliwość spotkania z muzykami, rzemieślnikami i animatorami, którzy z pełną świadomością, odpowiedzialnością oraz wrażliwością podchodzą do twórczego kontynuowania tradycji".

Zobacz też: Niewiarygodne, co kryje centrum Lublina. Zapomniane pałace zaskakują historią

Zupełnie jak to miało miejsce przed wiekami. - Lublin XV i XVI wieku żył rytmem jarmarków - stwierdził kiedyś wybitny badacz dziejów Polski, prof. Henryk Samsonowicz. W dni jarmarcznie gród nad Bystrzycą i Czechówką zmieniał się w międzynarodowe centrum targowe.

- Największy jarmark lubelski na Zielone Święta został ustanowiony przywilejem Jagiełły z 1392 roku. Początkowo odbywał się tylko jeden, ale w 1448 roku król Kazimierz Jagiellończyk, w podzięce miastu za pomoc w walce z możnowładczą opozycją, powiększył ich liczbę do trzech. Ostatecznie jarmarki odbywały się cztery razy w roku: dwa szesnastodniowe i dwa ośmiodniowe; na każdą porę roku przypadał jeden. Rozpoczynały się w dniach: 2 lutego (na Gromniczną), Zielonych Świąt, 15 sierpnia (na Wniebowzięcie NMP) i 28 października (na Szymona Judy). Przy końcu XVI i w ciągu XVII wieku odbywały się już tylko trzy jarmarki (jeden zlikwidowano, gdyż kolidował z jarmarkiem w Jarosławiu) - czytamy na stronie Teatru NN. - Na imprezę przybywali kupcy krajowi ze Lwowa, Gdańska, Warszawy, Poznania, Gniezna, Krakowa, ale nie brakowało również kupców z innych krajów: Anglii, Francji, Niemiec, Włoch, Węgier, Grecji. Spotykano także kupców z państwa rosyjskiego i z Bliskiego Wschodu – przyjeżdżali Tatarzy, Ormianie, Turcy, Arabowie, Persowie. Można było tutaj zaopatrzyć się w płótna znad Renu, Flandrii, kobierce z Persji i Turcji, wschodnie korzenie i farby, futra, skóry z Rosji i Litwy, węgierskie i hiszpańskie wina.

Zobacz też: Najlepsze miejsce do życia we wschodniej Polsce. Zaskakujący wybór sztucznej inteligencji

W następnych wiekach było znacznie gorzej, by nie powiedzieć słabo. Zresztą i sam Lublin pikował w dół, stając się podrzędną mieściną. Na szczęście dźwignął się z upadku, co widać bardzo wyraźnie. A sierpniowy jarmark ze swoim wielokolorowym tłumem, muzyką, głośnym zachwalaniem towaru wpisuje się w tamten czas. - Jesteśmy w Lublinie co roku od sześciu lat. I nie dlatego, żeby koniecznie coś kupić, dzisiaj wszystko można kupić w sieci, tylko po to, aby dotknąć, powąchać i posłuchać jarmarcznego życia - mówi Roman, który z rodziną przyjechał z Tarnowa.

Wiadomo, Internet nie odda atmosfery. Jak choćby opowieści mieszkającego na Podlasiu Biarorusina, Ivana Dashkova, który od 20 lat wytwarza "kogutki" z ceramiki, takie do gry. - Wszystkiego się można nauczyć. I gry na instrumencie i jego wykonania, wszystko zależy od cierpliwości i pracy. Trzeba spróbować - zachęca.

Tatarzy krymscy w Lublinie, czyli z Jarmarkiem Jagiellońskim wszędzie blisko
Sonda
Czy interesujesz się historią Lublina?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki