Niewiarygodne, co kryje centrum Lublina. Zapomniane pałace zaskakują historią

2025-08-04 9:12

Centrum Lublina pałacami stoi! O tych najdostojniejszych, jak choćby pałac Czartoryskich, Lubomirskich czy Gubernialniany stojących w obrębie Placu Litewskiego wiedzą wszyscy, piszą o nich przewodniki, a ich piękno widać jak na dłoni. Nie brak także pałaców, które skryły się w miejskiej tkance tak dalece, że można minąć je na spacerze nawet ich nie zauważając. Kryją w sobie historie nie mniej ciekawe, niż ich sławniejsi i lepiej widoczni bracia.

  • W centrum Lublina znajduje się wiele dawnych pałaców, o których istnieniu wie niewielu mieszkańców.
  • Część budowli dziś nie przypomina rezydencji – zostały przebudowane, nadbudowane lub całkowicie ukryte w miejskiej zabudowie.
  • Pałac Lubomirskich przy ul. 3 Maja zmienił się w szpital, a jego część rozebrano podczas przebudowy skrzyżowania.
  • Pałac Kraussego przy ul. Niecałej przez lata mieścił pogotowie i PCK.
  • Pałac Krebsa przy ul. Szewskiej mieścił fabrykę, herbaciarnie, a później także IPN.
  • Przy Lipowej 5 stoi tzw. „pałacyk Piotrowskiego” – pięknie zachowana, bogato zdobiona kamienica z oryginalnymi wnętrzami.
  • Pałace Sapiehów i Jabłonowskich przy Królewskiej gościły m.in. cara Aleksandra I i prowadziły hotel oraz teatr.
  • Przy ul. Wyszyńskiego skryły się kolejne rezydencje – pałac Hussarów i pałac Bentkowskich, zniszczone, ale z widocznymi śladami dawnej świetności.
  • Niektóre budynki wciąż można rozpoznać po detalach – np. płaskorzeźbach, arkadach czy oryginalnych elementach klatek schodowych.
  • Artykuł przypomina o zapomnianych obiektach i zachęca do spaceru z historią w tle.

Pomysł na budowanie pałaców w miastach, okazałych budynków będących najczęściej rezydencjami możnych rodzin, które raz na jakiś opuszczały swe rodowe siedziby pragnąc zażyć miejskiego życia pojawił się w XV wieku w Italii. Lublin zaczął bogacić się w takie budowle po 1578 roku, kiedy to zaczął swą działalność w Kozim Grodzie Trybunał Koronny, i każdy szanujący się możnowładca chciał mieć swą posiadłość jak najbliżej sali obrad.

Wracając do tych mniej znanych, często zapomnianych zupełnie miejsc... Na rogu ulic 3 Maja i Radziwiłłowskiej stoi pałac Lubomirskich, uwzględniony już na mapie z 1783 roku. Dość szybko stracił swój rezydencjalny charakter, po 1818 roku kupiła go (za 34 tys. złotych) Rada Opiekuńcza Instytutów Dobroczynnych z przeznaczeniem na szpital weneryczny. Co ciekawe, w jednej z dobudówek pałacu przychodnia „W" działała jeszcze nie tak dawno... Budynek główny musiał uznać wyższość rozbudowującego się miasta - w 1979 roku podczas przebudowy skrzyżowania rozebrano część oficyny zachodniej (od 3 Maja) oraz ogrodzenie od strony Radziwiłłowskiej. Został po nim tylko murek, który przez lata „upiększał" to skrzyżowanie. Starsi lublinianie z pewnością to pamiętają.

Zupełnie niedaleko, przy ul. Niecałej stoi pałac Kraussego, schowany w głębi podwórza. Powstał około 1886 roku, zwą nazwę zawdzięcza jednemu z właścicieli - Edwardowi Krassemu, lubelskiemu przedsiębiorcy. Neogotycka budowla w kształcie litery L została wyremontowana po wojnie, przez lata mieściło się tam PCK, w latach 1953-1987 zaś stacja pogotowia ratunkowego.

Dosłownie 5 minut spaceru od ulicy Niecałej znajduje się ulica Szewska, a na niej... pałac Krebsa. Kompletnie nie przypomina rezydencji - położony u podnóża skarpy nad Czechówką zaopatrzony został w oszkarpowania, czyli wzmocnienia murów. Pierwsze wzmianki o tym budynku pochodzą z XVII wieku, pałac miał być wtedy własnością Lubomirskich. Karol Krebs, przedsiębiorca i kamienicznik nabył go w XIX wieku. Następni właściciele zrobili tam m.in. fabrykę tytoniu i cygar, była także herbaciarnia, jadłodajnia dla ubogich oraz rozlewnia octu. W latach 80-tych XX wieku nadbudowano trzecie piętro i gmach kompletnie przestał przypominać pałac. Po 1989 roku mieścił się tam także IPN, który przeniósł się w 2016 roku do nowej siedziby wybudowanej po sąsiedzku.

Zapomniane pałace Lublina

i

Autor: Mariusz Mucha/Super Express

Dużo bardziej „pałacowy" jest budynek stojący przy ul. Lipowej 5, który... wcale pałacem nie był. Mowa o eklektycznej kamienicy z początku XX wieku, tak pięknie i bogato zdobionej, że zwanej powszechnie pałacykiem Piotrowskiego. Tadeusz Piotrowski był inżynierem budowy kolei, pełniąc intratne stanowisko budowniczego kolei transyberyskiej ulokował swe oszczędności w tej kamieniczce-pałacyku właśnie. Żona jego, Marianna, prowadziła tam od 1905 roku prywatną szkołę z językiem wykładowym polskim (Lublin był pod zaborem rosyjskim), a w piwnicy Związek Pszczelarzy sycił miody, ze swej dobroci znane podówczas w całej Polsce. Po wojnie zaś mieściły się w pałacyku placówki edukacyjne m.in. przedszkole i Hufiec ZHP. Budynek cieszy oko nie tylko swym zewnętrznym wyglądem - dzięki temu, że nie przechodził z rąk do rąk zachował się jego wygląd i wyposażenie wnętrza. Na klatce schodowej znajduje się plafon z przedstawieniem anioła, drewniane schody, stiuki na ścianach, pięknie rzeźbione drzwi i okna oraz piece będące dowodem kunsztu zduna, który je wykonał.

Po drugiej stronie zaś śródmieścia, w okolicy Archikatedry Lubelskiej znaleźć można pałace najbardziej zakamuflowane. Oto przy Królewskiej 11, na krańcu wzgórza staromiejskiego powstał na początku XVIII wieku pałac wzniesiony na rzucie czworoboku, z dziedzińcem wewnątrz, który opadał w dół razem ze zboczem wzgórza. Dzisiaj kompletnie nie przypomina lubelskiej siedziby możnego rodu Jabłonowskich. Nie wiadomo jak wyglądał pierwotnie, spłonął jak i większość zabudowy ulicy Korce (dzisiejsza Królewska, nazwa Korce pochodziła od miarek do odmierzania towarów sypkich, które tam stały) w 1803 roku. Odbudowano go dopiero w 1851 roku, nie jako pałac jednakże, a... czynszową kamienicę. Niestety, dzisiaj prócz historii nie ma w nim nic ciekawego.

Trochę inaczej jest ze stojącym po sąsiedzku, trochę głębiej, pałacem Sapiehów-Jabłonowskich. Zbudowany został na przełomie XVII i XVIII wieku przez rodzinę Suchodolskich i szybko trafił do Sapiehów, a potem do wspominanych już Jabłonowskich. Dzieje budynku, tak jak i całego Lublina były bardzo barwne, odzwierciedlające różnorodność miasta. Mieścił się tam i konsystorz Kurii Biskupiej (lata 30-te XIX wieku) i Hotel Wiedeński (od 1879 roku, nazywany także Hotel de Sapieha) prowadzony przez żydowską rodzinę Welczerów , a w czasie I wojny światowej teatr niemiecki.

Niestety, kolejne przebudowy pozbawiły go prawie całkowicie wielkopańskiego charakteru. Ciekawa jest sień przejazdowa, która prowadzi w dół, na podwórze. Pałac gościł swego czasu koronowaną głowę: w 1823 roku zatrzymał się w nim car Aleksander 1.

Stojący po sąsiedzku budynek przy ul. Królewskiej 17, także był pałacem. Wystawiono go dla hetmana wielkiego koronnego i wojewody liteskiego Ludwika Pocieja. Powstawak długo, bo od 1678 roku do 1700. Jak wiele innych nieruchomości w Lublinie, często zmieniał właścicieli, którzy dokładali doń to i owo. Jeszcze w XIX wieku prezentował się okazale.

- Wysokie i obszerne pokoje dekorowane były stiukowymi plafonami z freskami, a ich ściany obite brokatem i adamaszkiem. Na parterze mieściły się pokoje służbowe, a w oficynach dwa pokoje bilardowe, pokoje dla dworzan, sala jadalna dla służby oraz kuchnia, łazienki, stajnie i wozownia - piszą autorki książki "Lublin. Pałace i dwory". Z biegiem czasu nieruchomość podzieliła losy swoich sąsiadów. Stała się normalną kamienicą.

Wielkopańskość, a właściwie jej delikatne echa można odnaleźć oglądając dwa pałace stojące przy ul. Wyszyńskiego. Pierwszy z nich, oznaczony numerem 3 został wzniesiony w XVII wieku na stoku wzgórza Żmigród. Do dzisiaj wyróżnia się arkadowymi łukami, których nie posiada żaden budynek w okolicy. Co ciekawe, pałac Hussarów (od nazwiska jednego z właścicieli, Franciszka Hussara) skrył się w latach 20-tych XIX wieku pod powierzchnię gruntu. Przynajmniej można odnieść takie wrażenie, gdyż tuż obok pałacu zbudowano wtedy, 200 lat temu, rodzaj estakady łączącej stromo kończącą się ulicę Królewską z drogą na rogatki zamojskie. Powstały wtedy liczne schody, ganki, kładki...

Po przeciwnej stronie ulicy, nieco w dół, w kierunku ulicy Zamojskiej stoi pałac Bentkowskich, zbudowany w II połowie XVIII wieku. Śladem dawnej świetności pałacu jest m.in. płaskorzeźba syreny unoszącej się na falach, umieszczona w niszy w ścianie. W samym budynku zaś działał przytułek Towarzystwa Dobroczynności i łaźnia miejska Syrena, działająca do 1923 roku. W 1925 roku pałac kupił architekt lubelski Franciszek Papiewski, który urządził tam swoją pracownię.

Podczas przygotowywania artykułu korzystałem z książki Ireny Kowalczyk i Aleksandry Szymuli „Lublin. Pałace i dwory", Lublin 2019.

Sonda
Czy interesujesz się historią Lublina?
Grali hejnał na urodzinach Lublina

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki