Podwyżki cen gazu uderzają nie tylko w małe firmy, ale też w… kościoły i parafie. W tym przypadku sprawę nagłośnili lubelscy Dominikanie, których bazylika znajduje się na Starym Mieście w Lublinie. Podczas ostatnich niedzielnych mszy świętych zwrócili się do wiernych z dramatycznym apelem o wsparcie, tłumacząc, że to ich być albo nie być. Wszystko przez gigantyczne rachunki za energię, które dosłownie wystrzeliły w górę!
Zobacz: Znany dominikanin odszedł z Kościoła. „Schizma”. Zakonnicy przepraszają
– Zwracamy się z gorącą prośbą o pomoc w pokryciu kosztów związanych z podwyżkami opłat za gaz, które w przypadku klasztoru wzrosły czterokrotnie. Faktura za dwa ostatnie miesiące zeszłego roku wyniosła 60 tys. zł. Nie jesteśmy w stanie ponieść takich kosztów – przyznają Dominikanie. Przejmujący apel odczytali podczas ostatnich niedzielnych mszy świętych.
Zakonnicy z Lublina liczą na wsparcie swoich wiernych – będą kwestować przed kościołem w niedzielę, 6 lutego. Być może dzięki zbiórce uda się pokryć rosnące koszty energii. Problem w tym, że te… mogą urosnąć jeszcze bardziej! Dominikanie mówią o rosnących, gigantycznych rachunkach z końcówki ubiegłego roku, a kolejne faktury mogą opiewać na jeszcze wyższe kwoty. Dla nas to być albo nie być – przyznają.
– W przyszłą niedzielę 6 lutego po każdej mszy świętej w czasie kwesty przed Bazyliką poprosimy was o wsparcie finansowe – zapowiadają oo. Dominikanie z Lublina.
Zakonnicy tłumaczą, że ich cały kompleks, a więc zabytkową bazylikę, klasztor i pomieszczenia, w których odbywają się m.in. wydarzenia kulturalne czy spotkania duszpasterskie potraktowano, jak… firmę, stąd ogromna podwyżka. Czy kościołom też powinny przysługiwać niższe stawki jak np. dla szpitali? Nie tylko Dominikanie mają problem ze wzrostem kosztów, wiele innych świątyń i budynków parafialnych też jest ogrzewanych gazem.
– Jesteśmy na granicy przetrwania – tłumaczą Dominikanie. W rozmowie z Gazetą Wyborczą Lublin przeor klasztoru, o. Krzysztof Modras przyznaje, że zakonnicy już „przykręcili kurek”. W ich mieszkaniach temperatura nie przekracza 17 stopni, a tam, gdzie to możliwe, kaloryfery są włączanie dopiero przed spotkaniami w salach.