Dom we wsi Wyryki zniszczony przez burzę, a nie drona? To bzdura! NASK ostrzega przed dezinformacją

2025-09-12 16:21

Niewyobrażalna fala dezinformacji rozlała się w mediach społecznościowych po naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony. W sieci pojawiają się kłamliwe fake newsy mówiące o tym, że "dom we wsi Wyryki został zniszczony przez burzę, i to już dwa miesiące temu, a drony były ze styropianu, sklejki i taśmy". Takie rewelacje zamieszczane są w komentarzach do tekstów Super Expressu oraz innych mediów relacjonujących wydarzenia pod Włodawą na Lubelszczyźnie. To świadoma dezinformacja, czy bezdenna głupota? Skąd biorą się takie teorie? Rozmawiamy z ekspertami z NASK oraz SEO, którzy mówią, jak nie dać się dezinformacji.

Naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej przez drony. Co się stało w Wyrykach?

W Wyrykach Woli byłem dwukrotnie. W środę rano, kiedy to wieś żyła tym, co stało się kilka godzin wcześniej i nazajutrz. Dwa dni przerażenia, niepokoju o jutro i niedowierzania, że mogło stać się coś takiego. Co ciekawe, noc i uspokajające w sumie informacje płynące od służb nie zdołała uspokoić ludzi, którzy na własne uszy słyszeli silniki wojskowych myśliwców i huk rozpadających się ścian domu. Widzieli dym i kurzawę. - Boimy się, bo już spokojnie nie będzie - mówiła wtedy pani Grażyna, sąsiadka starszego małżeństwa, które straciło dobytek.

Czytaj tutaj: "Pięć minut od śmierci". Na dom pani Alicji i jej męża spadł dron. Kobieta wierzy w boską interwencję

I nikt nawet nie wspomniał jednym zdaniem o tym, że coś tu nie gra, że wszystko to nieprawda. Nawet ci (a byli tacy, których rzecz jasna nie cytowałem, ale w kontekście tego tekstu wspominam), którzy po cichu mówili, że "nic wielkiego się nie stało" i poszkodowani "nie zbiednieją", nawet ci mali ludzie nie podważali prawdziwości tego, co stało się w nocy z wtorku na środę. A pewnie z przyjemnością by to zrobili.

Tymczasem internet wie swoje.

- PROSZE PRZESTAC BRNAC W TE KLAMSTWA DRON NIE USZKODZIL TEGO DACHU TYLKO WICHURA .DRONY BYLY ZE STYROPIANU SKLEJKI I TASMY LUDZIE NIE NABIORA SIE NATO - grzmi (pisownia oryginalna) Ewa C. z Lublina. Przynajmniej tak wynika z jej internetowego profilu. Jest aktywną czytelniczką Super Expressu. - Fejk - komentuje w innym miejscu.

A relację mieszkanki wsi, której huk uszkodził chwilowo słuch komentuje bez żenady: Stek kłamstw. Od styropianu straciła słuch co za zenada (pisownia oryginalna).

Nie tylko ona. Użytkownik Teres Teres (konto puste, zero informacji o użytkowniku) udostępnia relację Rafała, który publikując zdjęcie uszkodzonego domu tłumaczy: "Ludzie mieszkam na tej wsi, ten dom został zniszczony w czasie burzy, która przeszła dwa miesiące temu, nie tylko ten dom wtedy ucierpiał przecież to na oko widać, że dach zerwany przez wiatr jesteście naiwni jak dzieci (pisownia oryginalna)." Wychodzi na to, że informacja Rafała padła na wyjątkowo podatny grunt, serduszka przyczepiło doń aż 317 osób, nikt natomiast nie zamieścił mniej przyjaznych emotikonów. Jak widać, twórca tej informacji nie żałował sobie sympatii. Jest także komentarz, taki obiektywny... - To grubo jadą w tv, jeśli mówisz prawdę - dodaje Kamila.

Burze i ulewy? Uwaga na dezinformację

To samo zdjęcie ktoś udostępnia jako screen strony internetowej, gdzie widać wspomniany dom jako ilustrację do artykułu "Burze i ulewy we Włodawie" opublikowanej w Interii. Sęk w tym, że szukając artykułu w wyszukiwarce nie można go znaleźć... Podobne komentarze pojawiały się w innych portalach. Bardzo popularny na Lubelszczyźnie Lublin112 informuje: "Także w naszym serwisie, w sekcji komentarzy, umieszczane były liczne treści mające sprawić, aby czytelnicy zaczęli wątpić w prawdziwość całej sytuacji. Jedną z bardzo często pojawiających się kwestii, była sprawa uszkodzeń domu w Wyrykach. Wskazywano, m.in. że budynek zniszczyła burza, jaka przeszła przed dwoma miesiącami. Bardzo dużo osób zaznaczało, iż w tym przypadku dron wywołuje takie szkody, a w innym, np. w Bychawce Trzeciej, spada na dach z eternitu i nie ma żadnych śladów. Dlatego też sugerowano, że drony na pewno zostały po prostu podrzucone."

- Zdarza się, że w wynikach wyszukiwania Google Grafika pojawia się obraz, który jest tylko luźno powiązany z treścią artykułu (w tym przypadku z tytułem artykułu, który jest do niego "przypisany") lub wręcz zupełnie od niej odbiega. Błędne przypisanie najczęściej wynika z tego, że algorytmy Google opierają się na złożonym zestawie sygnałów do interpretacji i wyboru najbardziej reprezentatywnej grafiki, które nie zawsze są jednoznaczne. Są to m.in. kontekst, nazwa pliku, tekst alternatywny obrazka czy jego jakość i rozmiar - tłumaczy Anna Wojnowska, Starsza Specjalistka ds. Redakcyjnego SEO w Grupie ZPR Media.

Jak to wygląda w praktyce? Jeśli obraz, który ma być głównym, jest: otoczony przez reklamy lub inne elementy niezwiązane bezpośrednio z treścią artykułu, został mu nadany nieprecyzyjny tekst alternatywny lub na stronie artykułu znajduje się wiele obrazów, z których trudno wybrać ten o optymalnej jakości i rozmiarze, algorytm może uznać inną, lepiej osadzoną w tekście grafikę za bardziej odpowiednią.

- Czasami algorytm wybiera także inną grafikę mimo spełnienia wszystkich kryteriów technicznych. W obu przypadkach najgorszą opcją - z którą możemy mieć do czynienia w tej sytuacji - będzie grafika z zupełnie innego artykułu, który aktualnie znajduje się na stronie np. w sekcji inne/polecane/zobacz także. Prawdopodobieństwo takiego scenariusza w tym konkretnym przypadku zwiększa się dlatego, że zarówno uderzenie drona, jak i burze i ulewy miały miejsce w okolicach Włodawy. Oba artykuły mogły więc być wyświetlane w tej samej sekcji na serwisie ze względu na tę samą lokalizację - kontynuuje Anna Wojnowska. Podaje też inne przykłady, które pokazują, jak łatwo o dezinformację w sieci.

Wpisujemy konkretne zapytanie w okno wyszukiwarki Google Grafika - w tym przypadku bardziej rozbudowane, związane z tymi treściami, które się pojawiają w komentarzach "gwałtowne burze i deszcze idą nad Polskę z niżem genueńskim" i widzimy w obrazach czwarty kafelek z wojskowym sprzętem.

Dezinformacja

i

Autor: Archiwum prywatne

Klikamy ten obrazek i korzystamy z opcji "szukaj za pomocą obiektywu Google" - Google wyświetla nam podobne obrazy z możliwością wyboru tych w dopasowaniu ścisłym (najbardziej zbliżone grafiki dostępne w wyszukiwarce).

Dezinformacja

i

Autor: Archiwum prywatne

Po przejściu do grafik z dopasowania ścisłego widzimy, że to jest zdjęcie ilustrujące tak naprawdę działania wojska po ataku dronów, ale Google w wynikach wyszukiwania błędnie dobrał akurat tę grafikę jako odpowiadającą artykułowi o gwałtownych burzach.

Dezinformacja

i

Autor: Archiwum prywatne

Konkluzja jest taka, że jeśli nie wiemy, w jaki sposób funkcjonuje ten mechanizm, możemy założyć, że to zdjęcie - podobnie jak to przedstawiające dom po ataku dronowym - zostało zrobione wcześniej i teraz jest ponownie wykorzystywane, co nie jest prawdą, bo w artykule znajduje się zupełnie inne zdjęcie - Burze i ulewy nadciągają z niżem genueńskim. IMGW ostrzega: Te regiony Polski muszą się przygotować

NASK mówi o dezinformacji. Ważne słowa

W tej sprawie zwróciliśmy się również do NASK. Czy to celowa dezinformacja czy olbrzymia niewiedza i głupota komentujących? Dr Michał Marek, kierownik Zespołu Analiz Zagrożeń Zewnętrznych NASK tłumaczy w rozmowie z "Super Expressem", że źródeł takich treści w sieci jest kilka. Za częścią z nich stoją autorzy, których dr Marek nazywa koniunkturalistami, oni celowo i z pełną świadomością manipulują ludźmi. Oprócz nich widoczna jest aktywizacja źródeł botowskich (komentarze tworzone przez boty) i trolowskich, za którymi stoją żywi ludzie.

- Są także podmioty organiczne, czyli prawdziwi ludzie, często w dojrzałym wieku którzy naprawdę szczerze wierzą w to, co piszą. Należy jednak pamiętać, że w wielu przypadkach to efekt długotrwałego działania m.in. rosyjskiej agentury wpływu, która działa poprzez Internet - dodaje w rozmowie naszym dziennikarzem specjalista NASK.

Co robić, aby nie paść ofiarą dezinformacji w sieci? - Przede wszystkim zachować zdrowy rozsądek i sceptycyzm co do publikowanych treści. Krytycznie podchodzić do informacji pochodzących z anonimowych źródeł, bez konkretnych dowodów, na zasadzie „ja słyszałem“, „mój znajomy widział“. Tak jak wspomniany Rafał, „mieszkaniec wsi“ - tak o sobie może napisać każdy - tłumaczy nam dr Marek.

Ważne też, aby z wielką dozą nieufności podchodzić do rewelacji ogłaszanych przez specjalistów „od wszystkiego“ - internetowy specjalista od sportu, który raptem głosi komentarze o sytuacji w Ukrainie bądź o dronach nad Polską - nie kupujmy tego! - Słuchajmy swego naturalnego krytycyzmu - powtarza Michał Marek.

Oświadczenie Grupy ZPR Media ws. zdjęcia po uderzeniu drona w Wyrykach Woli

W mediach społecznościowych pojawiają się sugestie, jakoby m.in. serwisy należące do Grupy ZPR Media (m.in. eska.pl) wykorzystywały zdjęcia domu uszkodzonego przez gwałtowne burze do zilustrowania tekstu o domu uszkodzonym przez dron. W związku z tym stanowczo oświadczamy: we wszystkich artykułach poświęconych atakowi dronów i uszkodzonemu domowi we Wyrykach Woli wykorzystywaliśmy wyłącznie zdjęcie pochodzące z tego konkretnego miejsca. Nigdy nie wykorzystywaliśmy w tych artykułach zdjęć pochodzących z innych lokalizacji i innego czasu, w szczególności zdjęcia domu z okolic Włodawy uszkodzonego przez ulewne deszcze i burze związane z niżem genueńskim.

Problem z niewłaściwym przypisaniem obrazu do tekstu pojawia się wyłącznie w wyszukiwarce, której algorytm błędnie przypisuje zdjęcie do artykułu i w taki błędny sposób prezentuje tekst w wynikach wyszukiwania. Jest to całkowicie niezależne od wydawców internetowych, w tym od Grupy ZPR Media.

W kontekście świadomego szerzenia dezinformacji nie możemy także wykluczyć możliwości manipulowania wynikami wyszukiwania (ręczne zmiany w kodzie źródłowym strony wyłącznie na potrzeby zrobienia screena) i manipulowania kontekstem dla wyszukiwarki (publikowanie zdjęć ilustrujących atak dronowy w materiałach dotyczących innych sytuacji poza głównymi portalami), z czym redakcje serwisów informacyjnych nie miały związku.

Krzysztof Głowiński

PR Manager Grupy ZPR Media

Cudem ocaliliśmy życie

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki