Fascynowała go przemoc, śmierć, młodociani mordercy. Ta chora obsesja owładnęła nim w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Do tego stopnia, że z wirtualnego świata przeniósł ją w rzeczywistość. „Pora zabijać” – obwieścił na swoim internetowym profilu dzień przed masakrą, jaką w sobotę urządził w rodzinnym domu przy ul. Piastowskiej w Chełmie.
I zrobił to, co zamierzał. W sypialni w kałuży krwi leżało ciało jego macochy. Łukasz W. dźgnął ją nożem kilkukrotnie w okolicy mostka, pachwiny i co najmniej dwa razy ciął pod żuchwą. Jego przyrodni brat Szymon (18 l.) z czaszka zmiażdżoną młotkiem zdołał uciec śmierci.
MORDERSTWO w Chełmie. Jego ojciec WYZNAJE: Wyszedł z domu, żeby mordować dalej
14-latek ruszył dalej wcielać swe słowa w czyn. Uzbrojony w nóż i młotek poszedł do domu kultury. Pewnie wiedział, że wewnątrz będzie kilkaset osób goszczących na premierze sztuki pod tytułem „Wszystko w rodzinie”. – Kiedy wszedł zakrwawiony do holu gmachu, był zaskoczony, że jest tak pusto. To dlatego, że sztuka jeszcze się nie skończyła – opowiada pracownica placówki.
A gdyby widzowie wyszli już z teatralnej sali? Może spełniłby wtedy swoje pogróżki, o których mówił w szkole. Barbara Anchimowicz, dyrektorka SP 4 w Chełmie (Łukasz W. trafił tam w lutym 2019 roku), opisuje, że początkowo spokojny i lekko wycofany uczeń z czasem pokazał drugie oblicze. – Pod koniec października jego kolega poinformował mnie, że Łukasz chce dokonać masakry, że napisał o tym na swoim profilu w internecie – mówi pedagog. – Zaalarmowaliśmy policję, a Łukasz został skierowany na zajęcia terapeutyczne – dodaje. Najwyraźniej te zajęcia nie pomogły…
Dzisiaj Sąd Rodzinny zdecydował, że Łukasz W. na trzy miesiące powinien trafić do Schroniska dla Nieletnich.