W 2018 roku na Lubelszczyźnie odnotowano pięć zgłoszeń zachorowań, w pierwszej połowie tego roku były to dwa przypadki. Początkowo nawet nie wiemy, że doszło do zarażenia. Z czasem pojawiają się nasilające się objawy, a po kilku latach bąblowica może zrobić w organizmie ogromne spustoszenie.
– Choroba wywoływana jest przez dwa tasiemce. W przypadku Echinococcus multilocularis żywicielem ostatecznym jest lis. Drugi tasiemiec to Echinococcus granulosus i przenoszony jest przez psy. Trzeba o tym pamiętać, ponieważ mając w domu pupila i nie stosując u niego profilaktyki przeciwpasożytniczej, również możemy zarazić się jajami tasiemca – wyjaśnia Beata Nadolska z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie.
Pierwszy przypadek, czyli tzw. choroba brudnych jagód jest lepiej znana i narażamy się na nią jedząc nieumyte wcześniej owoce leśne. W przypadku jaj tasiemca przenoszonych przez psy, którym nie były podawane leki przeciwpasożytnicze – do zarażenia może dojść np. podczas zabawy. Larwy znajdują się nie tylko w zwierzęcych odchodach, ale również na sierści. Wystarczyć więc może pogłaskanie psa.
Ryzyko wzrasta, gdy nie myjemy regularnie rąk. Warto też zwrócić uwagę na dzieci, które chętnie próbują zaprzyjaźniać się z bezpańskimi psami napotkanymi np. w parku lub w pobliżu placu zabaw.
– Najczęściej choroba przebiega bezobjawowo. Okres występowania objawów może sięgać 5-10 lat, więc nawet nie wiemy, że mamy w organizmie takiego tasiemca. W momencie, gdy cysta zaczyna się rozrastać, może trafić do płuc, wątroby czy mózgu. Powoduje wtedy ucisk na położone wokół tkanki. Występujące wtedy objawy mogą być nawet podobne do zmian nowotworowych – dodaje Beata Nadolska.
Lekarze przypominają: częste mycie rąk jest kluczowe, by ustrzec się przed chorobą. Należy myć też owoce i warzywa przed zjedzeniem.
