Kiedy wieczorem kilka dni temu właściciel owczarka belgijskiego odkrył, że czworonóg nie kręci się po podwórzu, zaczął szukać swego pupila. Wiedział, że pies nie mógł się wymknąć ze szczelnie ogrodzonej posesji. Kiedy w pewnym momencie zobaczył dużą plamę krwi, struchlał z przerażenia. Wezwał policję.
Funkcjonariusze nie mieli wątpliwości, że zwierzę zostało postrzelone. Podejrzenia padły na mieszkającego po sąsiedzku Andrzeja K., który od dawna nie pałał do psa sympatią.
– Zapewniał, że nie ma ze zniknięciem psa nic wspólnego – informują policjanci. Nie zdążył jednak schować broni palnej, tzw. samoróbki i trzech nabojów. To spowodowało, że mundurowi bacznie sprawdzili teren jego posesji.
– W trakcie penetracji pobliskiego terenu znaleźli miejsce, gdzie mężczyzna zakopał zastrzelone przez siebie zwierzę – dodają mundurowi.
Andrzej K. 46-latek odpowie za zabicia psa ze szczególnym okrucieństwem oraz nielegalne posiadanie broni i amunicji.