Kłęby dymu buchające z mieszkania mieszącego się w kamienicy na Starym Mieście zauważono tuż przed godziną 9.00. Natychmiast na miejsce zostały skierowane służby ratunkowe. Asp. Marek Pawlak jest przewodnikiem psa służbowego i pracuje w zamojskiej komendzie policji. W tym czasie był niedaleko.
Zobacz też: Zamość: Policjant URATOWAŁ niepełnosprawnego mężczyznę z pożaru. CO ZA ODWAGA!
– Słysząc o pożarze, przyjechał we wskazane miejsce, a kiedy od postronnych osób dowiedział się, że w mieszkaniu może ktoś przebywać, pomimo dużego zadymienia nie wahając się, ruszył z pomocą – opowiada Dorota Krukowska-Bubiło z zamojskiej policji. Pomogli mu strażnicy miejscy, wyważając drzwi mieszkania i wchodząc z nim do środka. – Z jednego z pomieszczeń w głębi mieszkania wydostał leżącego na łóżku mężczyznę. Ewakuowany 52-latek z obrażeniami ciała został przewieziony do szpitala.
Wstępne ustalenia wskazują, że do pożaru doszło w wyniku zwarcia instalacji elektrycznej.
Asp. Marek Pawlak, który wykazał się niezwykłą odwagą i bez wahania ruszył ratować to, co najcenniejsze z problemami oddechowymi trafił do szpitala.
Nie na długo. Na drugi dzień pojawił się już w pracy. Jak zwykle pełnił służbę na ulicach miasta.
– Czuję się dobrze – odpowiada na pytanie o samopoczucie i dodaje, że nie rozumie całego zamieszania związanego z jego osobą. – Nie czuję, żebym zrobił coś nadzwyczajnego. Trzeba było ratować człowieka, więc ruszyłem z pomocą.
Uratowany 52-latek niestety musi jeszcze pozostać w szpitalu. Na szczęście obrażenia, jakich doznał, nie zagrażają jego życiu.
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ TUTAJ!