Te zdjęcia można pokazywać ku przestrodze innym kierowcom, zwłaszcza młodym. W nocy w Zamościu doszło do dramatycznego wypadku. Roztrzaskany renault zaczął płonąć. W środku był 20-letni kierowca, który chwilę wcześniej – jak podejrzewa policja – jechał zdecydowanie za szybko, jak na panujące wówczas warunki pogodowe i drogowe. Skończyło się na zmasakrowanym samochodzie i… cudzie, bo 20-latek doznał tylko niegroźnych potłuczeń.
Wypadek miał miejsce dziś w nocy na ul. Dzieci Zamojszczyzny.
Zobacz też: Hrubieszów: 23-latka utknęła pod… KALORYFEREM. Myślała, że ktoś ją goni! SZOKUJĄCE
– Kierujący osobowym renault jechał od miejscowości Płoskie w kierunku ulicy Sadowej. Nagle stracił panowanie nad samochodem i zjechał na pas zieleni. Po uderzeniu w krawężnik auto dachowało, przemieszczając się na przeciwny pas ruchu. Kiedy pojazd leżał na boku, doszło do samozapalenia się auta – relacjonuje st. asp. Dorota Krukowska-Bubiło.
W środku roztrzaskanego samochodu był 20-letni kierowca. Na szczęście o własnych siłach wydostał się z auta, które momentalnie stanęło w płomieniach! Młody mężczyzna podróżował sam. To prawdziwy cud, że nie zginął i nie został poważnie ranny. Załoga karetki zabrała go do szpitala. Skończyło się na… niegroźnych potłuczeniach.
Jak i dlaczego doszło do wypadku? Odpowiedzi na te pytania szuka teraz policja. Wiemy, że 20-latek był trzeźwy – potwierdziły to badania.
– Prawdopodobnie przyczyną utraty panowania nad samochodem przez 20-latka była nadmierna prędkość niedostosowana do panujących na drodze warunków – przyznaje Krukowska-Bubiło.
Funkcjonariusze po raz kolejny apelują o rozsądek i ostrożność na drodze.