W Kozienicach, w bloku przy ul. Kopernika, gdzie od półtora roku wynajmowała mieszkanie rodzina: Dominika, Patryk i ich malutka córeczka, wciąż nie mogą uwierzyć w to, co stało się w ostatnią sobotę, 5 grudnia.
– Byli piękną parą, zapatrzoną w siebie i dziecko. Żadnych kłótni i awantur – wspomina sąsiadka z bloku.
Patryk G. często wyjeżdżał do pracy na zachodzie Europy. Dominika P. pracowała w drogerii, dobrze im się wiodło. Wrócił na wiosnę, wypędzony z pracy przez pandemię. Coś się popsuło. Para powiedziała sobie dość. Mężczyzna musiał znaleźć sobie inne lokum, ponieważ mieszkanie należało do rodziny Dominiki.
Zobacz też: Kozienice: ZADŹGAŁ 25-letnią byłą dziewczynę. Złapali go w POŚCIGU, wjechał w radiowóz [WIDEO, ZDJĘCIA]
Od sierpnia się tu nie pokazywał. Miał jednak kontakt z matką i jej córką. Feralnego dnia najprawdopodobniej wziął córkę z domu pod pozorem zimowego spaceru. Zaprowadził ją do rodziców Dominiki. I wrócił. – Słychać było krzyki i nagle wszystko umilkło – wspomina sąsiadka.
Po pewnym czasie przyszedł tam właściciel mieszkania. To on odkrył zwłoki. Dominika P. leżała w kałuży krwi. Jak wstępnie stwierdzili śledczy, kobieta miała dwie rany kłute na wysokości serca, powstałe najpewniej po ugodzeniu nożem kuchennym.
– Sekcja zwłok wykaże, czy kobieta poza dwoma ranami kłutymi nie miała jeszcze innych obrażeń. Wiadomo jednak ze wstępnych ustaleń, że bezpośrednią przyczyną zgonu były rany zadane ostrym narzędziem – poinformowała Beata Galas, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Radomiu.
– Do zatrzymania mężczyzny doszło na krajowej S7 kilka kilometrów za węzłem Elbląg Zachód w stronę Gdańska. 28-latek nie zatrzymał się do kontroli drogowej, wówczas policjanci rozpoczęli pościg – opowiada asp. Ilona Tarczyńska z policji w Kozienicach. – Podczas próby zatrzymania przez policję, 28-latek kierujący volvo zderzył się z jednym z radiowozów. Kilkaset metrów dalej mężczyzna uderzył w tył lawety, z której spadł samochód na pojazd poszukiwanego mężczyzny. Laweta uderzyła jeszcze w auto jadące przed nią. W sumie w kolizji brały udział cztery samochody. Na szczęście nikt z uczestników nie został ranny.
W poniedziałek Patryk G. usłyszał zarzuty. Grozi mu dożywocie. Lokalne media poinformowały, że za kratami próbował targnąć się na swoje życie. Ani prokuratura, ani policja tego nie potwierdzają. Asp. Tarczyńska potwierdza jednak, że mężczyzna źle się poczuł i trafił do szpitala.