Tragedia rozegrała się w bloku przy ul. Smyczkowej na os. Czechów w Lublinie (woj. lubelskie) w nocy z czwartku na piątek. Nad ranem u stóp budynku znaleziono zwłoki Piotra B. Policja początkowo przypuszczała, że to samobójstwo. Prawda okazała się inna.
Wszyscy spotkali się w mieszkaniu Pawła J. (29 l.). Oprócz gospodarza i Piotra B. byli tam też: Adam N. (25 l.) i Krzysztof T. (24 l.). Były ostatki. Koledzy świętowali spotkanie popijając alkohol. To specjalnie nie zdziwiło sąsiadów. – W weekendy bywało głośno, zwłaszcza od czasu, kiedy opuściła go żona – opowiada sąsiadka Pawła J.
Feralnego wieczoru było spokojnie. Aż do świtu. Piotr B. wypił za dużo i pierwszy położył się spać. Pozostali wypili najwyraźniej mniej, bo rano zaczęli zbierać się do swoich zajęć. Gospodarz nalegał, musiał wyjść do pracy. Tymczasem Piotr B. spał kamiennym snem. Za nic w świecie nie mogli go dobudzić.
Gospodarz Paweł J. wpadł wtedy w szał i poprosił, aby Adam N. i Krzysztof T. siłą wygnali zaspanego mężczyznę. Ci rzucili się na niego z pięściami, kopali go po całym ciele. Przerażony Piotr B. uciekł do innego pokoju. Nie wiadomo, po co wspiął się na parapet. Wtedy Krzysztof T. podbiegł do niego i mocno popchnął. Mężczyzna spadł z okna i zginął na miejscu. Była 6.20 rano.
Sprawcy uciekli. – Zatrzymaliśmy ich samego dnia w domu niedaleko Lublina – mówi Kamil Gołębiowski, rzecznik prasowy lubelskiej policji.
Wszyscy trzej są aresztowani. Krzysztof T. odpowie za zabójstwo oraz pobicie. Adam N. usłyszał zarzuty pobicia, natomiast Paweł J. Ma zarzut podżeganie do pobicia.
Polecany artykuł: