Parą są od ponad ćwierć wieku. W ich przypadku przysłowie „kto się czubi, ten się lubi” sprawdza się znakomicie. Nawet interwencje policji w domu pary i założona kilka lat temu „niebieska karta” nie zdołały oziębić uczucia.
– Kocham ją strasznie. Rano podaję śniadanie, o 15.30 gotowy obiad stoi na stole, a na kolacje serwuje ciasto – zapewniał oskarżony. I tak było do 9 marca tego roku. Stanisław M. wypił dwa piwa i wziął się za robienie kotletów schabowych, małą siekierką dzieląc mięso. Niestety, jego lubej nie spodobało się, że spożywał on alkohol. – Zaczęła mi pyskować. Chciałem ją tylko nastraszyć, żeby nie była wredna dla mnie – wspominał. To wówczas mężczyzna dwa razy uderzył ją siekierą w tył głowy. Na szczęście niegroźnie…
W piątek Sąd Okręgowy w Lublinie skazał go na osiem lat więzienia, nie dając wiary poszkodowanej, zapewniającej, że jest współwinna temu, co się stało. – Kara powinna wpłynąć na oskarżonego, aby więcej nie dopuścił się podobnego czynu – brzmiało uzasadnienie wyroku, w tym wypadku i tak najniższego z możliwych.
Pana Stanisława nie było na sali sądowej. Pani Elżbieta próżno na niego czekała, wyrok wyjątkowo nie przypadł jej do gustu.
– Co to za sąd takie wyroki wydaje – szeptała ze złością spodziewając się zapewne zmiany kwalifikacji czynu i dużo niższego wyroku. A ten jest nieprawomocny i parze z Lublina zostaje jeszcze apelacja.